poniedziałek, 21 października 2013

Imprezy, nowe znajomości, studenci - nie ma to jak sztuka podrywu, której cały czas się uczę od ekspertki;) Ale, muszę przyznać, że przede mną jeszcze długa droga.

Witam ponownie;)
Prawdę mówiąc, niewiele wydarzyło przez ten, i ubiegły tydzień, ale po kolei.
Co u mnie...
Stwierdzę to tak - jakoś leci! W tym roku piszę pracę licencjacką, więc będę miała z tym full roboty, ale- póki co, jak narazie jest dobrze, obowiązków nie za dużo ale też i nie za mało- tak w sam raz;)
Do domu zjeżdzam, pod koniec tego tygodnia, z racji b. ważnej sprawy, którą muszę wtedy załatwić, o ktorej wam kiedys powiem. Ogólnie, teraz będę dużo częściej jeździć w rodzinne strony, a to z tego względu, iż wiąże się to z badaniami, które muszę wykonać, gdyż są mi one potrzebne, do wykonania pracy. Dlatego też, możliwe, że w końcu spotkam się kiedyś z moimi przyjaciółkami w komplecie. Mam taką cichą nadzieję;)

Imprezy, kluby.... zabaw i melanżów (jeszcze, choć za chwilę to się zmieni) czas;)
Wiadomo, w wirze szkolnych obowiązków, trzeba czasem znaleźć chwilkę wytchnienia. Tak więc, w tamtym tygodniu, wybrałam się z koleżankami (z roku i nie tylko) do jednego z miejskich klubów. Jak to bywa na tego typu imprezach, (z racji tego, że byłyśmy w większej grupie dziewcząt) rozdzieliłyśmy się na jakiś czas, i chodziłyśmy po klubie, bawiłyśmy się, itp. Ja akurat, byłam z koleżanką, która zawsze na imprezach ma wzięcie, ale też i sama wyrywa kolesi (ma wyrobione zagadywanie- jak to mówi- lata praktyki czynią swoje;). Tak było tez i teraz.  Wyrwali nas kolesie.Tylko ze - no własnie i znów musi być coś nie tak. Mówiąc do rzeczy,chłopak, któremu przypadłam do gustu zachowałsie dziwnie. Wymieniliśmy się numerami tel, jednak on zastrzegł, że lepiej, żebym to ja się do niego odezwała pierwsza, czy to w smsach czy w połączeniach - niewazne, gdyż on nie lubi pierwszy się do dziewczyny odezwać - tak mi powiedział. Na drugi dzień po impr odezwałam się pierwsza, to odpisał. Potem odpisywał coraz mniej. Z drugiej strony, pomyślmy, ile można?.Teraz, wygląda to tak, że czy do niego pisze czy np dzwonie, to wgl go nie obchodzi, bo się nie odzywa. Nic złego nie zrobiłam, nie obraziłam nie narzekałam, nie krytykowałam, a on sie tak zachował. Nio, to muszę stwierdzić że trudno, nie spodobałam mu się:/ A szkoda bo chłopak na poziomie, kulturalny, wysoki, lecz normalnej, przeciętnej urody.Echhhhhhhhhh:/
Jeszcze na tej impr, koleżanka moja, dała mi numer swojego byłego chłopaka, z któryms sie kiedyś spotykała. Mówiła ze tylko 4 lata starszy ode mnie, wysoki i przystojny brunet, mieszka w tym samym miescie, a do tego, gra w siatkówkę. Pomyślałam no no no... niezłe ciacho musi być z niego. Kazała mi się odezwac do niego, bo podobnież nie ma dziewczyny i też chciała zeby sie nie wydało ze to ona mi dała ten nr, w sensie że mam go nie od niej. Prawdę mówiąc, do tej pory się jeszcze nie odezwałam, bo mam pewne wątpliwości, no i nie mam dobrej wymówki, jakby coś. Ale pomyślę nad tym.

Kwestii chłopaków ciąg dalszy...
W pewnym supermarkecie, na moim osiedlu, 15 min drogi ode mnie, bardzo podoba mi sie 1 chłopak, który tam pracuje. Nie wiem jak ma na imię, wiem, że jest ochroniarzem, wysoki brunet, dobrze zbudowany, dość przystojny, i taki trochę jakby zagubiony i nieśmiały - wnioskując po jego zachowaniu. Wiem ze jest studentem, gdyż kiedyś, gdy byłam tam na zakupach, usłyszałam, jak mówił o tym do swojego przełozonego. Dlatego też, dość często tam chodzę, i staram sie jego jakoś podrywać- ale z jego strony, nie ma odzewu. Co robię? - jak to co, przechodzę koło niego tak dość blisko, potem się do niego uśmiecham, i delikatnie obserwuję. Jak on się na mnie (raz na 100 lat) spoglądnie, to ja wtedy patrze sie mu w oczy lekko usmiecham,i idę dalej. Jednak on, nawet się do mnie nie uśmiechnie, tylko odwraca wzrok ode mnie. Obczajam 6 możliwości:
a)ma dziewczynę
b)nie jestem w jego typie, nie podobam mu się
c)wstydzi się mnie, jest niesmiały
d)możliwe ze się mu podobam, ale się ukrywa i nie okazuje tego (bo np. boi się reakcji)
e)jest w pracy i w dodatku zajety swoimi sprawami i nie mysli o dziewczynach
f)ale to najmniej prawdopodobne - jest gejem. Nie to niemożliwe, gdyż widziałam jak na inne dziewczyny w tym supermarkecie zerkał.
Teraz nasuwa mi się pytanie -czemu mam ciągle tak, że ten chłopak, który mi się podoba, to odnoszę wrażenie, że ja się jemu nie podobam? Albo jest wręcz na odwrót. Dziwne, prawda? i bardzo skomplikowane. No cóż, tak już mam, co zrobić, może kiedyś się to zmieni.

Dziś przytrafiła mi się dziwna sytuacja. Jestem w supermarkecie, koło szkoły (nie w tym co moje ciacho pracuje). Zrobiłam zakupy jak zawsze. No i wychodzę z niego,a tu jakiś koleś w dresie, i spodniach jeansowych (ale muszę przyznać, że nawet galanty)
 podszedł do mnie i powiedział - Pani już wychodzi?
Ja na to: No, niestety tak.
On: Ojej, jaka szkoda, no trudno, ale jesli Pani chce, może się pani wrócić po coś.
Ja na to: niestety nie ale dziekuję,
 i co zrobiłam? - poszłam sobie, z resztą on też
Jeszcze nigdy wczesniej, obcy facet do mnie nie zagadał (nie wliczając w to oblesnych typow i pijaków). Łał to rekord;) Niesamowite i niezwykłe.
Z troche innej beczki...
Najgorsze jest to, ze dzwoni ciągle do mnie oblesny, brzydki, sporo starszy ode mnie sasiad, ktory nie moze o mnie zapomniec wgl. A ja robie mu na złość i specjalnie nie odbieram. Ale zdrugiej str jestem ciekawa ile to jeszcze potrwa? Nio zobaczymy.
Poki co, mam teraz przerwe w zajeciach, ale zaraz tam wracam, tak wiec zycze Wam wszystkiego dobrego, no i czekajcie na kolejną porcję mych wydarzeń z życia, a także na różne smieszne i dziwne sytuacje które mi sie przydażają. To dziś na tyle. Tak więc pozdrawiam Was i do następnego postu kochani;)

poniedziałek, 7 października 2013

Gdy skupiasz się tylko na niepowodzeniach, wiedz że możesz uczyć się na błędach, i w całej na pozór złej sytuacji, znaleźć światło w tunelu. Tylko musisz tego chcieć, i przede wszystkim zacząć działać.

Witam Was po trzytygodniowej przerwie. Przez ten czas, niewiele się wydarzyło.
Po pierwsze...
Myślałam że spotkam się z moimi przyjaciółkami w 2 tygodnie wakacji, gdzie przebywałam u rodziców. Nie wyszło, niestety spotkać się w trójkę, jednak z jedną z nich się przypadkiem na targu spotkałam. Ale wiadomo, co daje gora 10 minut spotkania, a jaką różnicą jest np cała godzina czy dwie. Ale, dobre i to;) Problem tkwił w tym, że ja mogę odwiedzać przyjaciółki tylko i wyłącznie w niedzielę, w inne dni nie mogę, gdyż rodzice mi nie pozwalają bo muszę pomagać rodzicom w gospodarstwie lub w domu. Dlatego tez teraz, na ta chwile nie jestem w stanie stwierdzić kiedy dokładnie sie spotkamy, ale mam nadzieje ze kiedyś jednak to nastąpi;) Mam tez nadzieję, że przyjaciółki nie pomyślą sobie, ze sobie olewam, i już się nimi nie interesuję, co nie jest prawdą.
Po drugie...
W te 2 ostatnie tygodnie wakacji, byłam na dwóch imprezach. Ale wiadomo, bez moich przyjaciółek było strasznie lipnie:/ Imprezy, samej bez znajomych kolezanek, nigdy mi sie nie udawały nie udają i chyba nie beda udawac nigdy. Mimo iż poznałam kilku kolesi, jak zwykle, okazali się być nie w moim typie. Rety, czemu ciągle natrafiam na jakichś palantów i nieudaczników! Wrrrrrr:/ Znów jestem sama
Tak sobie czasem mysle, chyba jestem jakaś pechowa albo mam zły charakter.  Wyobraźcie sobie, że przez pół września, pisałam z kolesiem poznanym na czacie. Nawet się spotkaliśmy, ale że miałam wazne powody przez te 2 tygodnie wakacji, i nie było mnie wtedy w tym mieście, jak to zazwyczaj bywa - znalazł sobie inna. Ubolewam nad tym, gdyż jest on bardzo przystojny, i niesamowicie inteligentny (po studiach). Ale to domena ślicznych mężczyzn - oni wciąż szukają kogoś lepszego, aby jak najlepiej trafić i się dopasować. Zawsze tłumaczę to sobie, ze nie jestem wystarczająco dobra dla tego typu facetów, no ale cóż zrobić, takie jest życie. Pocieszające jest to, że zostałam jego - tylko i wyłącznie kumpelką do pogadania. Ale taki układ też mi odpowiada.
A teraz to już w ogóle zostałam sama...
Dziewczyny z uczelni, z jednej grupy, mnie zostawiły - i to dosłownie. Stwierdziły, że jestem nudna, myślę tylko o nauce i o niczym innym. Przez to, jak mamy zadania do zrobienia grupowo, zostaję z tym sama, gdyż one nie chcą mnie w grupie. To już koniec z robieniem zadań, czy wspolnymi imprezami z nimi na miescie. Z reszta, jak robiłam z nimi zadania, to wszystko musiałam robic sama, albo na odwrót, one same robiły zadanie mnie nie dopuszczając. Co za okrucieństwo! Czasem to już nawet nie mam chęci iść na uczelnię, i chcę wszystko rzucić, a zając się czymś pożytecznym - czyli sprzątaniem po ludziach, co umiem robić najlepiej, albo zamiataniem ulic, taka prawda:/ Jestem smutna, właśnie z tego powodu, że jestem sama. Powiem nawet więcej - na przerwach na korytarzu tez stoję sama, i wtedy czuje się jak jakiś dziwoląg, niedorozwój. Zastanawiam się tez często, co ja tu robię, w sensie na tej uczelni. Jest po prostu zajebiście!
Na domiar złego...
Jeden z kolesi, który najbardziej mi się podobał na tej uczelni, (czego się nigdy nie dowiedział, bo mu nigdy o tym nie powiedziałam, z nieśmiałości i z braku odwagi by zagadać) skończył magisterkę i odszedł z tej uczelni raz, i pewnie już na zawsze. Z resztą on tez był bardzo niesmiały względem mnie, i nawet nie wiem, czy się tez mną wgl interesował, czy nie. Teraz, jak to mówią, już po ptakach. Tak sobie czasem myślę, ciekawe czy już gdzieś pracuje... Dobra, muszę natychmiast przestać o nim myslec, bo się nieszczęśliwie zakocham, i będę cierpieć - w moim przypadku, trwa to 2,5 lata:/ Mam nadzieję że znalazł sobie jakąś dziewczynę, byłabym wtedy o wiele spokojniejsza.
Teraz...
Na chwilę obecną skończyłam z czatami, spotkaniami, imprezami, zamierzam tez zrezygnować z smsów do kolesi  poznanych na imprezie, i wziąść się poważnie do roboty. Po tych wszystkich niepowodzeniach i przykrościach, które mnie spotkały, muszę się wziąść w garść i uczyć się, gdyż to już ostatni rok studiów, będę pisać licencjat na tym roku. Będzie ciężko, jednak mam nadzieję, że dam radę. Póki co, muszę już robić bieżące zadania, i skolekcjonować literaturę do mej pracy. Więc trochę pracy mam  A  jak wiadomo, nauka zawsze była, jest, i mam nadzieję że w przyszłości będzie dla mnie najważniejsza. Kurde no, muszę się postarać, nie mogę wpaść w depresje, nie ma takiej opcji. Muszę być silna.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie, i do następnego postu ;)