poniedziałek, 7 października 2013

Gdy skupiasz się tylko na niepowodzeniach, wiedz że możesz uczyć się na błędach, i w całej na pozór złej sytuacji, znaleźć światło w tunelu. Tylko musisz tego chcieć, i przede wszystkim zacząć działać.

Witam Was po trzytygodniowej przerwie. Przez ten czas, niewiele się wydarzyło.
Po pierwsze...
Myślałam że spotkam się z moimi przyjaciółkami w 2 tygodnie wakacji, gdzie przebywałam u rodziców. Nie wyszło, niestety spotkać się w trójkę, jednak z jedną z nich się przypadkiem na targu spotkałam. Ale wiadomo, co daje gora 10 minut spotkania, a jaką różnicą jest np cała godzina czy dwie. Ale, dobre i to;) Problem tkwił w tym, że ja mogę odwiedzać przyjaciółki tylko i wyłącznie w niedzielę, w inne dni nie mogę, gdyż rodzice mi nie pozwalają bo muszę pomagać rodzicom w gospodarstwie lub w domu. Dlatego tez teraz, na ta chwile nie jestem w stanie stwierdzić kiedy dokładnie sie spotkamy, ale mam nadzieje ze kiedyś jednak to nastąpi;) Mam tez nadzieję, że przyjaciółki nie pomyślą sobie, ze sobie olewam, i już się nimi nie interesuję, co nie jest prawdą.
Po drugie...
W te 2 ostatnie tygodnie wakacji, byłam na dwóch imprezach. Ale wiadomo, bez moich przyjaciółek było strasznie lipnie:/ Imprezy, samej bez znajomych kolezanek, nigdy mi sie nie udawały nie udają i chyba nie beda udawac nigdy. Mimo iż poznałam kilku kolesi, jak zwykle, okazali się być nie w moim typie. Rety, czemu ciągle natrafiam na jakichś palantów i nieudaczników! Wrrrrrr:/ Znów jestem sama
Tak sobie czasem mysle, chyba jestem jakaś pechowa albo mam zły charakter.  Wyobraźcie sobie, że przez pół września, pisałam z kolesiem poznanym na czacie. Nawet się spotkaliśmy, ale że miałam wazne powody przez te 2 tygodnie wakacji, i nie było mnie wtedy w tym mieście, jak to zazwyczaj bywa - znalazł sobie inna. Ubolewam nad tym, gdyż jest on bardzo przystojny, i niesamowicie inteligentny (po studiach). Ale to domena ślicznych mężczyzn - oni wciąż szukają kogoś lepszego, aby jak najlepiej trafić i się dopasować. Zawsze tłumaczę to sobie, ze nie jestem wystarczająco dobra dla tego typu facetów, no ale cóż zrobić, takie jest życie. Pocieszające jest to, że zostałam jego - tylko i wyłącznie kumpelką do pogadania. Ale taki układ też mi odpowiada.
A teraz to już w ogóle zostałam sama...
Dziewczyny z uczelni, z jednej grupy, mnie zostawiły - i to dosłownie. Stwierdziły, że jestem nudna, myślę tylko o nauce i o niczym innym. Przez to, jak mamy zadania do zrobienia grupowo, zostaję z tym sama, gdyż one nie chcą mnie w grupie. To już koniec z robieniem zadań, czy wspolnymi imprezami z nimi na miescie. Z reszta, jak robiłam z nimi zadania, to wszystko musiałam robic sama, albo na odwrót, one same robiły zadanie mnie nie dopuszczając. Co za okrucieństwo! Czasem to już nawet nie mam chęci iść na uczelnię, i chcę wszystko rzucić, a zając się czymś pożytecznym - czyli sprzątaniem po ludziach, co umiem robić najlepiej, albo zamiataniem ulic, taka prawda:/ Jestem smutna, właśnie z tego powodu, że jestem sama. Powiem nawet więcej - na przerwach na korytarzu tez stoję sama, i wtedy czuje się jak jakiś dziwoląg, niedorozwój. Zastanawiam się tez często, co ja tu robię, w sensie na tej uczelni. Jest po prostu zajebiście!
Na domiar złego...
Jeden z kolesi, który najbardziej mi się podobał na tej uczelni, (czego się nigdy nie dowiedział, bo mu nigdy o tym nie powiedziałam, z nieśmiałości i z braku odwagi by zagadać) skończył magisterkę i odszedł z tej uczelni raz, i pewnie już na zawsze. Z resztą on tez był bardzo niesmiały względem mnie, i nawet nie wiem, czy się tez mną wgl interesował, czy nie. Teraz, jak to mówią, już po ptakach. Tak sobie czasem myślę, ciekawe czy już gdzieś pracuje... Dobra, muszę natychmiast przestać o nim myslec, bo się nieszczęśliwie zakocham, i będę cierpieć - w moim przypadku, trwa to 2,5 lata:/ Mam nadzieję że znalazł sobie jakąś dziewczynę, byłabym wtedy o wiele spokojniejsza.
Teraz...
Na chwilę obecną skończyłam z czatami, spotkaniami, imprezami, zamierzam tez zrezygnować z smsów do kolesi  poznanych na imprezie, i wziąść się poważnie do roboty. Po tych wszystkich niepowodzeniach i przykrościach, które mnie spotkały, muszę się wziąść w garść i uczyć się, gdyż to już ostatni rok studiów, będę pisać licencjat na tym roku. Będzie ciężko, jednak mam nadzieję, że dam radę. Póki co, muszę już robić bieżące zadania, i skolekcjonować literaturę do mej pracy. Więc trochę pracy mam  A  jak wiadomo, nauka zawsze była, jest, i mam nadzieję że w przyszłości będzie dla mnie najważniejsza. Kurde no, muszę się postarać, nie mogę wpaść w depresje, nie ma takiej opcji. Muszę być silna.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie, i do następnego postu ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz