wtorek, 19 lipca 2016

Kawałeczek czasu umknął, niczym wiatr rozwiewający dmuchawce. Razem z wiatrem uciekły pewne uczucia, za to wiara i nadzieja na lepsze jutro - pozostała.

Co u mnie?
A u Mili, tygodnie pełne wrażeń, a to za sprawą kilku spotkań. Ale, zacznę jak zwykle od początku.
Ostatnimi czasy, miałam kilka spotkań. Pierwszym z nich było spotkanie z jednym z kolesi z portalu randkowego. Jednak, nie przypadł mi on do gustu. Wprawdzie nie rolnik, tylko pracownik fabryki, ale nie wyglądał tak jak na zdjęciu, raczej gorzej.Co więcej, to zdjęcie było sprzed trzech lat, o czym raczył mi powiedzieć na spotkaniu. Już na samym początku mi się  nie spodobał. Pomijając fakt wyglądu, umówiliśmy się pod pomnikiem na mieście, natomiast koleś, nie dość że nie zajarzył że ja tam stałam (wcześniej widział jak wyglądam po zdjęciach, co więcej, opisałam mu jak byłam wtedy ubrana), to jeszcze jak mu napisałam esa że ja to ja i że stoi naprzeciw mnie, i patrzył się centralnie na mnie i nie widział. Pomyślałam co za cielę i muł. Co prawda postawił pizze, natomiast  później zarządał zwrotu pieniędzy. Pozatym, za szybko mu rączki latały - mówiąc kolokwialnie - zdążył mnie już obmacać.
Drugie spotkanie z kolejnym chłopakiem, odbyło się następnego dnia. Przyszedł na nie inny koleś ale duuużo brzydszy niż na zdjęciu. Co prawda nie rolnik lecz pracownik zakładów komunalnych. Był straszny jak noc i do tego, jeszcze miał czarne zęby. Nasza rozmowa wgl się nie kleiła, nawet wgl mi nic nie postawił, a na sam koniec, ku mojemu zdziwieniu - wręczył mi prezent - kupił mi czerwone wino;) Nie chciałam brać, ponieważ nie wypada, ale nalegał więc wzięłam.

Wierzcie mi lub nie, ale spotkałam się z moim sąsiadem M.  Jak się tego dnia dowiedziałam, już nie mój Ci On:( a szkoda:/ nawet bardzo. Wyobraźcie sobie, ze poznał dziewczynę  i to w dodatku na tym samym portalu randkowym co my się poznaliśmy. a gdy go podpuszczałam, tzn mówiłam coś w stylu: Wiec teraz masz już dziewczynę, więc nie mam zamiaru i nie bedę się tobie narzucać, on zaś zaczął się wypierać, ze nie ma żadnej, ponieważ do tego jest długa droga, ale wszystko idzie dobrze.Opowiadał, ze mają wspólne zainteresowania i te same poglądy polityczne. Nio dobzie, ale prawdę szczerą mówiąc, jestem od niej młodsza i póki co ładniejsza, ale ona ma lepsze ciało - widziałam ją na zdjęciu. Echh, coś już teraz nie mieliśmy wspólnych tematów do rozmów. Dawniej było lepiej, a teraz, jakby wszystko się ulotniło, może skończyło. On tak jakby przestał się mną interesować. Wiem, że jest zajęty, że się uczy nio ale pytanie dlaczego? Czy to co nas mogło łączyć, to co się rodziło, tak nagle wypaliło? Ciężko mi z ta myślą. M. nie był taki jak miesiąc temu. Spacerowaliśmy po lesie, ale tak naprawdę nie mieliśmy o czym pogadać. Czyżbym sie nagle zrobiła nudna? On nawet dal mi do przeczytania książkę, która rzekomo jego nowa luba, poleciła jemu, którą z namiętnością czyta. Kazał przeczytać i zdać relacje co o niej sadze (żeby był temat do rozmowy tak podejżewam.) Taka puenta na koniec - Jak zwykle wszystko rozstrzygnie czas.

Ostatnim mężczyzną z którym się spotkałam był Mar. Wyobraźcie sobie, że przyjechał on po mnie, aż do samych rodziców. Gdy wsiadłam do jego limuzyny peugeota 607, zamarłam - skąd on miał tak śliczne i bogato urządzone auto? Okazało się, że zarobił na nie, poprzez zawód kierowcy TIRa. Nio proszę. Przyszedł trochę gorszy niż na zdj, ale za to jaki kochany pomocny i opiekuńczy się okazał. Zawiózł mnie do mojego ukochanego miasta (sam zaproponował) ponadto postawił mi pizzę i 2 soki zaopiekował się mną kiedy bolał mnie brzuch. Normalnie zuch chłopak. A potem mi pisal ze chociaz gotować nie umie to będziemy razem się uczyli i ze on nie pozwoli zebym się w kuchni marnowała. Suuuper;D W dodatku pochodzi z miejscowości oddalonej o 30 km ode mnie. Kto wie, może coś z tego wyjdzie i w końcu się uda. Choc nie jest za przystojny to jest wysoki fajny dobry i nie agresywny przede wszystkim, i nie ma radykalnych wieśniackich poglądów.

Wczoraj natomiast, wszystkie swoje poczynania, z miłą chęcią zrelacjonowałam koleżance, podczas wspólnego wypadu na rowerową wycieczkę. Na imprezie nie byłam, ale cóż - nic wielkiego nie straciłam, mam już aż za dużo wrażeń. Na codzień piszę i odstresowuję się pomagajac rodzicom w gosp.  Może w tą sobotę się uda znow gdzieś ruszyć.
Dobrze kochani, post dziś wyjątkowo długi, ale musiałam się Wam zwierzyć ze swoich poczynań. Kolejny post za miesiąc. Mam nadzieję, że dotrwacie;D Zatem życzę Wam miłego odoczynku i oczekiwania na mój kolejny post;D 3 majcie się upalnie i trzeźwo;)

wtorek, 5 lipca 2016

Minione weekendy i kontemplacje nad sposobem myślenia facetów.



Heja;) Ale miałam przeżycia;) Ale po kolei;)

W tamten weekend byłam nad morzem;D Pojechałam z koleżankami na wspaniały wypad pełen wrażeń;)
Początkowo, zapowiadało się dość nieciekawie. Zła passa, zaczęła się od prawie zasłabnięcia koleżanek w pociągu bez klimy;/ Kiedy dojechałyśmy na miejsce, obejżałyśmy pokój - był śliczny, pięcioosobowy;) Potem rozwalił mi się but, na szczęście koleżanka pożyczyła frotkę. Oglądaliśmy piękne morze w ciemności - była godzina 22, widziałyśmy śliczny księżyc taki duży, czerwony. Gdy tak oglądałyśmy piękny księżyc, jacyś kolesie nas zaczepili, podczas gdy piłyśmy sb %%%. Następnego dnia, zjadłyśmy śniadanko na tarasie,  pokręciłyśmy się trochę po miasteczku, potem zakupy plażing i smażing, obiad - lokalny specjał - smażona rybka;). Kolejno, powrót do pokoju 2 burze z wichurami. potem szykowanie się, wyjście po burzy na impreze w 1 klubie, zepsuty aparat koleżanki, impreza w drugim klubie i poznanie kolesia;) Ostatni dzień- śniadanie na tarasie pakowanie, kręcenie się po plaży, powrót pociągiem w 3h. Jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Co było dalej...

A potem, było pisanie pracy mgr, ostatnie spotkanie z panią promotor, pisanie z kolesiami na portalach społ., wystawienie do wiatru przez kolesia poznanego nad morzem, niemożność dogadania się z sąsiadem, impreza na której pocieszałam koleżankę (chłopak ja rzucił po 7 latach związku), nikogo ciekawego nie poznałam oraz odpoczynek nad jeziorem w niedziele ze znajomymi. To tak w telegraficznym skrócie. A dziś powinnam być wypoczęta, a jestem śpiąca - atakowały mnie komary.


Sprawy sercowe ....... - a tak wgl czy coś takiego istnieje - czy to ściema?

Mówię Wam kolesie są dziwni. Podam przykład koleżanki - jak można z kimś chodzić przez 7 lat i nie oświadczyć się, ani nic, tylko zostawić bez uczuć, bez niczego?. Chodziło o to, że chłopak ma prace na wsi, a koleżanka pracuje i mieszka w mieście. Chociaż mówił ze zmieni zdanie, robil kursy, nagle po tylu latach mu się odwidziało i powiedział, ze nie będzie przyjeżdżał ani absolutnie mieszkał w mieście? Jak tak można? To po co zawracał jej głowę przez 7 lat? Nie mógł tego od razu powiedzieć?, ze zostaje na wsi i nigdy nie wybierze się do miasta? O co mu chodziło? Myślał ze ona dla niego zrezygnuje z dobrej fuchy w mieście zostawi wszystko i wróci na wieś, dziewczyna po ciężkich studiach? Mowy ne ma, niedoczekanie. Inną koleżankę inny koleś podobnie zostawił, po 4 latach, chodziło o podobny powód, tylko w jej przypadku ona do dziś nie wie, ponieważ jej nie powiedział dlaczego z nia zerwał, choć nigdy go nie zdradziła ani nic. Chodziło o kwestię on zostanie na wsi a ją ciągnie do miasta, bo miastowa. Oraz o to, że facet tam zostanie uparty jak osioł, to kobieta ma się poświęcić dla dobra związku. Echh faceci maminsynki z mamusią mieszkający na spokojnych wsiach.

Nie będę przytaczać moich przykładów ale na tych portalach nie można normalnego kolesia poznać, a jak już, to ze świeczką takiego szukać. Mój sąsiad prawnik dobrze mówi, tam 90% ruchaczy, reszta to mruki. Trzeba przyznać, że w dużej mierze ma racje. Pytanie - dlaczego nie chce być ze mną (w sensie ten sąsiad)?. Odpowiedź - ponieważ nie mamy wspólnych zainteresowań. No dobrze, ale zrozumcie, że życie ze swoim klonem byłoby nudne, podobnie jak życie z zupełnym przeciwieństwem - totalnie bezsensowne, gdyż nie dogadywaliby się na wielu szczeblach różnych spraw. No dobrze, trzeba znaleźć jakiś punkt zaczepienia, wspólny mianownik który będzie łączył, a nie dzielił, jednak cóż począć, jeśli podobasz się kolesiom wizualnie, charakterologicznie już niekoniecznie? Czy sama praca nad sobą wystarczy? czy to w czymś pomoże? Możliwe że tak. Można sobie gdybać, że gdybym miała podobne zainteresowanie jak prawnik, wtedy może zechciałby być ze mną, ale nikogo do związku nie zmusimy, każdy ma wolna wole i robi co mu się podoba. Pozatym, dla niego jestem z niższej warstwy społecznej - to byłby pewnego rodzaju mezalians - związek miastowego prawnika z wykształcona dziewczyną ze wsi. To tak jakby porównać związek króla i chłopki w dawnych czasach - wiadomo nierealny, łączył ich tylko seks, i zaspokojenie fantazji i rządz króla. W tym przypadku król nie wdawał się w inteligentną dyskusję z chłopką tylko brał i zaspokajał się. No ale zejdźmy na ziemię, gdyż znów wybiegłam. Reasumując i nie owijając w bawełnę, mój związek z prawnikiem nie ma racji bytu, i chociaż lajkuje mi zdjęcia na fb i zaprosił mnie na obiad do siebie - dla niego to nic nie znaczy bo jestem tylko koleżanką (tak powiedział). Należy przyznać, że są to moje mrzonki, że tylko się łudzę, ze analizuje każdy jego gest, np jak mnie niby przypadkiem dotknie czy pocałuje w usta - ale tylko jak jest narąbany lub nac, na trzeźwo i w obecności najbliższych i najlepszych kumpli nigdy, czyli co to znaczy? koleżeństwo? nic? Echh, faceci są bardzo dziwni i za nimi nie trafisz. Jedno jest pewne - on myśli poważnie, ale nie o mnie - ale o innej, najlepiej prawniczce z dobrego domu, bogatej jak on - tylko z taką znajdzie nić porozumienia. Jednak wciąż żyję ze złudną nadzieją, że trafię na inteligentnego i oczytanego faceta, pieniądze nie grają roli, tylko ta moja słabość do intelektualizmu;D Echh, rozmarzyłam się. Może kiedyś się znajdzie.

Dobra, dość już moich do niczego nie prowadzących wywodów. Tymczasem pozdrowionka i do następnego postu Kochani;D Mam nadzieję że już szybkim niebawem