wtorek, 5 lipca 2016

Minione weekendy i kontemplacje nad sposobem myślenia facetów.



Heja;) Ale miałam przeżycia;) Ale po kolei;)

W tamten weekend byłam nad morzem;D Pojechałam z koleżankami na wspaniały wypad pełen wrażeń;)
Początkowo, zapowiadało się dość nieciekawie. Zła passa, zaczęła się od prawie zasłabnięcia koleżanek w pociągu bez klimy;/ Kiedy dojechałyśmy na miejsce, obejżałyśmy pokój - był śliczny, pięcioosobowy;) Potem rozwalił mi się but, na szczęście koleżanka pożyczyła frotkę. Oglądaliśmy piękne morze w ciemności - była godzina 22, widziałyśmy śliczny księżyc taki duży, czerwony. Gdy tak oglądałyśmy piękny księżyc, jacyś kolesie nas zaczepili, podczas gdy piłyśmy sb %%%. Następnego dnia, zjadłyśmy śniadanko na tarasie,  pokręciłyśmy się trochę po miasteczku, potem zakupy plażing i smażing, obiad - lokalny specjał - smażona rybka;). Kolejno, powrót do pokoju 2 burze z wichurami. potem szykowanie się, wyjście po burzy na impreze w 1 klubie, zepsuty aparat koleżanki, impreza w drugim klubie i poznanie kolesia;) Ostatni dzień- śniadanie na tarasie pakowanie, kręcenie się po plaży, powrót pociągiem w 3h. Jak to mówią, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Co było dalej...

A potem, było pisanie pracy mgr, ostatnie spotkanie z panią promotor, pisanie z kolesiami na portalach społ., wystawienie do wiatru przez kolesia poznanego nad morzem, niemożność dogadania się z sąsiadem, impreza na której pocieszałam koleżankę (chłopak ja rzucił po 7 latach związku), nikogo ciekawego nie poznałam oraz odpoczynek nad jeziorem w niedziele ze znajomymi. To tak w telegraficznym skrócie. A dziś powinnam być wypoczęta, a jestem śpiąca - atakowały mnie komary.


Sprawy sercowe ....... - a tak wgl czy coś takiego istnieje - czy to ściema?

Mówię Wam kolesie są dziwni. Podam przykład koleżanki - jak można z kimś chodzić przez 7 lat i nie oświadczyć się, ani nic, tylko zostawić bez uczuć, bez niczego?. Chodziło o to, że chłopak ma prace na wsi, a koleżanka pracuje i mieszka w mieście. Chociaż mówił ze zmieni zdanie, robil kursy, nagle po tylu latach mu się odwidziało i powiedział, ze nie będzie przyjeżdżał ani absolutnie mieszkał w mieście? Jak tak można? To po co zawracał jej głowę przez 7 lat? Nie mógł tego od razu powiedzieć?, ze zostaje na wsi i nigdy nie wybierze się do miasta? O co mu chodziło? Myślał ze ona dla niego zrezygnuje z dobrej fuchy w mieście zostawi wszystko i wróci na wieś, dziewczyna po ciężkich studiach? Mowy ne ma, niedoczekanie. Inną koleżankę inny koleś podobnie zostawił, po 4 latach, chodziło o podobny powód, tylko w jej przypadku ona do dziś nie wie, ponieważ jej nie powiedział dlaczego z nia zerwał, choć nigdy go nie zdradziła ani nic. Chodziło o kwestię on zostanie na wsi a ją ciągnie do miasta, bo miastowa. Oraz o to, że facet tam zostanie uparty jak osioł, to kobieta ma się poświęcić dla dobra związku. Echh faceci maminsynki z mamusią mieszkający na spokojnych wsiach.

Nie będę przytaczać moich przykładów ale na tych portalach nie można normalnego kolesia poznać, a jak już, to ze świeczką takiego szukać. Mój sąsiad prawnik dobrze mówi, tam 90% ruchaczy, reszta to mruki. Trzeba przyznać, że w dużej mierze ma racje. Pytanie - dlaczego nie chce być ze mną (w sensie ten sąsiad)?. Odpowiedź - ponieważ nie mamy wspólnych zainteresowań. No dobrze, ale zrozumcie, że życie ze swoim klonem byłoby nudne, podobnie jak życie z zupełnym przeciwieństwem - totalnie bezsensowne, gdyż nie dogadywaliby się na wielu szczeblach różnych spraw. No dobrze, trzeba znaleźć jakiś punkt zaczepienia, wspólny mianownik który będzie łączył, a nie dzielił, jednak cóż począć, jeśli podobasz się kolesiom wizualnie, charakterologicznie już niekoniecznie? Czy sama praca nad sobą wystarczy? czy to w czymś pomoże? Możliwe że tak. Można sobie gdybać, że gdybym miała podobne zainteresowanie jak prawnik, wtedy może zechciałby być ze mną, ale nikogo do związku nie zmusimy, każdy ma wolna wole i robi co mu się podoba. Pozatym, dla niego jestem z niższej warstwy społecznej - to byłby pewnego rodzaju mezalians - związek miastowego prawnika z wykształcona dziewczyną ze wsi. To tak jakby porównać związek króla i chłopki w dawnych czasach - wiadomo nierealny, łączył ich tylko seks, i zaspokojenie fantazji i rządz króla. W tym przypadku król nie wdawał się w inteligentną dyskusję z chłopką tylko brał i zaspokajał się. No ale zejdźmy na ziemię, gdyż znów wybiegłam. Reasumując i nie owijając w bawełnę, mój związek z prawnikiem nie ma racji bytu, i chociaż lajkuje mi zdjęcia na fb i zaprosił mnie na obiad do siebie - dla niego to nic nie znaczy bo jestem tylko koleżanką (tak powiedział). Należy przyznać, że są to moje mrzonki, że tylko się łudzę, ze analizuje każdy jego gest, np jak mnie niby przypadkiem dotknie czy pocałuje w usta - ale tylko jak jest narąbany lub nac, na trzeźwo i w obecności najbliższych i najlepszych kumpli nigdy, czyli co to znaczy? koleżeństwo? nic? Echh, faceci są bardzo dziwni i za nimi nie trafisz. Jedno jest pewne - on myśli poważnie, ale nie o mnie - ale o innej, najlepiej prawniczce z dobrego domu, bogatej jak on - tylko z taką znajdzie nić porozumienia. Jednak wciąż żyję ze złudną nadzieją, że trafię na inteligentnego i oczytanego faceta, pieniądze nie grają roli, tylko ta moja słabość do intelektualizmu;D Echh, rozmarzyłam się. Może kiedyś się znajdzie.

Dobra, dość już moich do niczego nie prowadzących wywodów. Tymczasem pozdrowionka i do następnego postu Kochani;D Mam nadzieję że już szybkim niebawem




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz