czwartek, 24 kwietnia 2014

Przygody życiowe niecodzienne, aczkolwiek ciekawe - o perypetiach moich osobistych, krótka rozprawa.

Witam Was kochani. Święta, święta i po świętach. Zleciały w mgnieniu oka. Chciałoby się powiedzieć - jak ten czas szybko leci.
Co u mnie...
Ogólnie to wróciłam do starych w czwartek i miałam b. dużo roboty przed świętami - wiadomo przygotowania do nich były bardzo czaso i pracochłonne. Muszę stwierdzić że w Wielkanoc - odwiedziła nas siostra mojej mamy wraz z kuzynami i babcią. Rety, nie byli u nas chyba ze 12 lat. To b. miłe że przyjechali. Wieczorem, tego samego dnia pojechałam na imprezę. I co? - i nic. Jechałam z bratem, jego dziewczyną i naszym kuzynem. W klubie spotkałam kilku znajomych ale mimo wszystko, nikogo nie poznałam. Znow nie potrafiłam się pierwsza do przystojniaków, no i ludzi było full - tak, że nie było gdzie nawet potańczyć. Echhhh chyba się starzeję, bo coraz młodsi jeżdżą na imprezy, ale co tam, przynajmniej się uśmiałam w gronie rodziny i znajomych.

W drugie święto, to my pojechaliśmy w odwiedziny do siostry mojego taty. Muszę przyznać, że nikt mnie tego dnia nie oblał. W klubie też byłam i znów nikogo nie poznałam, bo byłam z taką ekipą nie bardzo - czyli z koleżanką jej chłopakiem i bratem, tak więc większość myślała że jej brat to mój chłopak, bo nie odstępował mnie na krok. Po drugie, było mało ludzi tego dnia i praktycznie same małolaty, więc nie było raczej w czym przebierać. No i tego dnia zobaczylam swojego bylego na imprezie - normalnie wscieklosc mnie dopadla - zepsuł mi humor do konca imprezy - samą swoją obecnością. Poza tym, ten stary dziad, o którym wam pisałam nie dawał mi spokoju przez ciagle smsy w swieta i pytania co u mnie i kiedy moze mnie odwiedzic. Cholerka, musiał się skubaniec przypomniec, i zawracac mi glowe echhhh..:/ mam pecha do takich ludzi:(
Co więcej...
Cieszę się, że chociaż jedna przyjaciółka chciała się ze mną spotkać, choć przez te święta znow nie wyszło. Znow musze powiedziec moze nastepnym razem, ale czy to wypali? tego nie wiem, ale mimo wszystko jestem dobrej mysli.
Co poza tym
jestem już w miescie (od wtorku po południu), a jutro muszę oddać wypisane ankiety. No zobaczymy jak to bedzie, i czy się wyrobię z tym wszystkim.
Co dalej
Zauważyłam, że jak chodzę po mieście z koleżankami, to miewam przeboje i to dosłownie. Np dziś byłam z koleżanką na spacerze, kiedy zauważyłam na chodniku piękny motor - chopper z tego co wiem (gdyz podobny ma moj brat).Ach, ta moja słabość do ładnych motorów i samochodów;). Patrzyłam się na to cudo ustawione na chodniku. Obok niego stał nawet w miarę niezły chłopak. I on, widząc jak się lampię na ten motor powiedział do nas "dziewczyny, chcecie się przejechać ze mną motocyklem?". Osłupiałam w momencie - i - własnie w tym miejscu popełniłam gafę. Odpowiedziałam mu "może później" i sb poszłysmy. Na tym sie skonczyła nasza jakze krotka rozmowa. na to moja kolezanka powiedziala "jak jestes chetna to jedz z nim" a ja na to "z obcym sie bede zabierac, nie znam go", ona na to "no tak, racja" - i to by było tyle.
Lecz to nie koniec moich przygód. Również dziś zepsuł się tramwaj, ktorym jechalysmy na uczelnie. Wiec sie spoznilysmy, ale na zajecia jeszcze przyszlysmy (na szczescie;)).
Co poza tym
Tak sb czasem mysle, ze moze najwyzszy czas przestac sie uganiac za marzeniami (czyli za przystojnymi chlopakami - ktorzy, przynajmniej ci, na których trafiałam - mają wymagania z kosmosu, i czesto sa egoistami), zejsc na ziemie i dostrzegac bardziej wartosciowe osoby. Możliwe, że to dobry trop.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i czekajcie za moimi kolejnymi przygodami zyciowymi w nastepnym poście;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz