niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołajki - czas słodyczy i wspomnień o niebywałych przygodach;D

Cześć;D Oj, muszę przyznać, że ostatnio coś ociągnęłam się z pisaniem. Postanowiłam naprawić ten błąd. Tak więc, czwartek z zeszłego tygodnia upłynął spokojnie, z resztą weekend też. W weekend spotkałam się z bratem mojej koleżanki. Wiecie co? było zwałowo. Pisaliśmy ze sobą przez kilka dni na portalu społecznosciowym. Wgl, mieliśmy się pod takim blokiem innym spotkać, co jest mały parking, ale on przyjechał na ten duży parking pod moim blokiem. Z tego wyszedł taki galimatias niesamowity;D. Widziałam przez okno jak podjechał inny samochód, wszystkie kojarzyłam z parkingu. Przyjechał dużo wcześniej niż było planowane. Wiecie co? Wyszłam sb ze śmieciami, żeby je wyrzucić jak gdyby nigdy nic, bo było po drodze i potem stałam w umówionym miejscu. Poczekałam 15 min, pomyślałam skoro nie przyjechał to postanowiłam wrócić. W drodze powrotnej, podjeżdża ten samochód i się zatrzymuje. Patrzę i myślę sb - to on! Otworzyłam drzwi do jego samochodu, i to rzeczywiście był on. Powiedziałam cześć i zaczęliśmy gadać o tym całym nieporozumieniu z miejscem spotkania. Potem się oboje śmieliśmy z tego niezrozumienia;D Chłopak ten, okazał się być nie do końca w moim typie. Zaproponował, że pojedziemy do galerii. Więc pojechałam z nim. Trochę gadaliśmy podczas podróży, lecz niedużo. Zaprosił mnie na coś do jedzenia. Dał mi wybór. Mogłam sobie wybrać na co miałam akurat ochotę. Nigdy nie jadłam qurito, więc na to się właśnie skusiłam;)Było pyszne!;D On za wszystko płacił. Potem, zaprosił mnie do kina na film igrzyska śmierci cz II - świetny był;) Też wszystko ufundował. Na koniec, odwiózł mnie bezpiecznie pod sam blok, pogadaliśmy jeszcze chwilę i poszłam do domu. On jest wysoki, troszkę gruby, czarnowłosy, średni z wyglądu, taki niby spokojny ale cholera go tam wie. Nie podoba mi się to, że jak coś się mu nie podoba to mówi o tym wprost, czepia się, lubi dogryzać, jest niemiły, wszystko najczęściej musi być tak jak on chce, kto wie, czy by nie uderzył czasem. Nie podoba mi się takie zachowanie. Ale lubi zjeść i dba, żeby dziewczyna też była najedzona, chce kupować tak bezinteresownie, jak czegoś potrzebuję, czasem schodzi na kompromis ale pod pewnymi jego warunkami, b ładnie pachniał. No i zapomniałam wspomnieć, że lubi nosić dres. Czyli jednym słowem nie bardzo mi przypadł do gustu. Później, spotkaliśmy się jeszcze tylko raz. Zaprosiłam go do miejsca pracy, był tak kochany, że przyniósł mi jedzonko, i potem zabrał na jeszcze jedno jedzenie. Na koniec, odwiózł pod sam blok, pogadaliśmy trochę i na sam koniec, wręczył mi śliczną białą różę;) Na tą chwilę, nie piszemy ze sobą, napisałam mu smsa ze na tą chwilę, tzn. do skończenia studiów nie chcę się wiązać:)A on mi na to, że poczeka. Nio, jak to mówią, pożyjemy zobaczymy.
Z koleżanka mamy ciekawe przygody;) we wtorek, umówiłam się z koleżanką na 6.30, aby z samego rana, odwieźć listę obecności na stażu. Tak się złożyło że żaden autobus nie jechał. Jak się później okazało, był jakiś strajk. Więc podróż, która normalnie miała nam zająć niecałą godzinę na drugi koniec miasta, zajęła nam aż cztery godziny. Miałyśmy niezła przygodę. Zagadała do nas na przystanku miła pani, potem wsiadłyśmy w jakiś podstawiony autobus zastępczy, niewiadomego pochodzenia, nie wiadomo nawet było, dokąd zmierzał, więc jechałyśmy tak naprawdę w ciemno. Niesamowite, jak nagle obce osoby, czekające na jednym przystanku, stały się jakby członkami jednej wielkiej rodziny, którzy poprzez jeden strajk, nie mogli dojechać na czas do pracy czy szkoły. Niezwykłe, jak nagle jeden niesprawiedliwy los, spotkał w jednym momencie tyle osób. Można byłoby niemal zanucić piosenkę "Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina".  Wgl fajnie było poodwiedzać z koleżanką dawne miejsce pracy i znajomych;) Po odwiedzinach w urzędzie, przyszedł czas na powrót. Z pewnością, znów byśmy czekały kilkadziesiąt minut na autobus, gdyby nie dobroduszność i uprzejmość pewnego pana, który kojarzył nas, że kiedyś tam pracowałyśmy. Całe szczęście, że tam stał:D. Jak stwierdziła koleżanka "spadł nam z nieba". Ten pan, podwiózł nas aż do samego centrum - fantastycznie, miałyśmy niesamowite szczęście;)Ten dzień, zostanie nam w pamięci na dłuuugo;D
Potem, tydzień upłynął spokojnie. Pisałam sobie prace, sprzątałam, oglądałam filmy i siedziałam na necie w robocie. Spotkałam się jeszcze raz z koleżanką w czwartek, zrobiłyśmy sb zdjęcie i jednocześnie maraton po supermarketach;) Weekend minął pozytywnie. w piątek odwiedził mnie w robocie szef. Wspomniał o pewnej akcji. Ale jest dobrze, nie krzyczał tym razem. Jeju jeszcze niecałe 3 miesiące muszę z nim jakoś wytrzymać, i nastąpi koniec tej roboty:)W sobotę miałam spotkanie z panią promotor. Tego dnia, spotkałam się z pewnym kolesiem, ale randka coś nie wypaliła (koleś okazał się wgl nie być w moim typie). A dziś są mikołajki, miałam z koleżanką wybrać się na film, ale nie wypaliło. Kto wie, możliwe że jutro się uda;) Mama już mi prezent niespodziankę kupiła. Możliwe, że prześle pocztą;D Ale nie mogłam coś kupić mikołaja w czekoladzie, na którego miałam chęć:) Czyżby wszystkie zostały wykupione? aż dziwne:)
Tymczasem, wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek;D Trzymajcie się Kochani i oczekujcie następnego postu z niezwykłymi przygodami;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz