środa, 11 listopada 2015

Strach ma wielkie oczy, ale o dziwo, jakoś dałam radę, wybrnąć z pewnych sytuacji;) Moich przygód ciąg dalszy;)

Cześć Wszystkim. Wiecie co, miałam pewne obawy związane z poniedziałkiem, a mianowicie, pojechałam na szkolenie do Wawy, i to sam na sam z młodym, żonatym i dzieciatym szefem tylko i wyłącznie. Masakra, bałam się strasznie, ponieważ przyznam sie, ze w mojej obecnosci dziwnie sie do mnie uśmiecha i wiem jak się on zachowuje - jest stanowczy, arogancki i wgl uważa, że zawsze ma rację, uparty i niezbyt przyjemny.. Wiecie co, nie wszystko poszło tak, jakbym tego chciała, ale wyszło dobrze mimo wszystko;) Szef, podjechał pod biuro swoim zaczepistym lexusem, którego pierwszy raz widziałam. Całą drogę, nie miałam z nim za dużo tematów do rozmowy, ale na szkoleniu, chciał, żebym była aktywna, dlatego często namawiał, wręcz wyrzucał mnie do odpowiedzi. Na tym szkoleniu, oprócz nas było jeszcze 10 innych dziewczyn i dwóch panów. Uswiadomili mi na nim, ze mam potencjał, tylko muszę być bardziej pewna siebie. W drodze powrotnej, trochę się pogniewał na mnie i pol drogi mnie odpytywał, z tych scenek, które miały miejsce na szkolenie. Oczywiście pan i władca musiał wyrazić swoje racje, a ja swoje. Na końcu, powiedziałam ze pewnie i tak mnie zwolni. A on czemu, to ja powiedziałam wgl. nie wiem czemu mnie przyjął do pracy, co zadecydowało. Powiedział ze teraz sam nie wie ale coś zadecydowało. Ale nic mi nie zrobił, pomimo złości, spokojnie odwiózł mnie pod sam blok, i na końcu, powiedział, że: muszę zacząć wierzyć w siebie, i pozytywnie myśleć, a będzie w porządku, dobrze? Ychym - odpowiedziałam, powiedziałam dowidzenia i poszłam do mieszkania. Następnego dnia mu trochę przeszło, ale zawalił mnie robotą - musiałam mu opowiadanie ze scenkami napisać i od wczoraj muszę mu raporty zdawać z każdego dnia. Szef uwielbia kontrolować, i dbać, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Dobra, koniec z kwestią szefa, czas przejść do innych spraw;) Wgl, z racji tego, że byłam w Wawie, umówiłam się z kolegą, którego poznałam na imprezie, w mieście, w którym mieszkam, żebyśmy się w Wawie spotkali gdzieś. Ale wszystko się tak złożyło, że szef mi nie pozwolił wracać pociągiem z powrotem, ani wziąść wolne na drugi dzień, więc musiałam wracać z szefem od razu. Jak się zapewnie domyślacie, gdy ten chłopak się to tym dowiedział, nie odzywa się już do mnie i wgl nie chce mnie nawet znać. Z resztą, wcale się nie dziwię. Mógł mi jeszcze wygarnąć na sam koniec, ale jeszcze póki co, tego nie zrobił:/
Ubiegły tydzień, uplynął mi na stazu, nicnierobieniu i wgl. Rozleniwilam sie. Ale poznalam w pracy fajngo chlopaka, szkoda tylko ze jest dresiarzem i w dodatku erotomanem. Zapisala sie na kurs jedna dziewczyna (super;) W piatek przyszla do mnie kolezanka do pracy, a potem z inna dobra  kolezanką i jej przyjaciolka poszlysmy na melanż;) Wszystko byłoby wspaniale, gdybym nie poznała znów sporo mlodszego, bo az o 4 lata chlopaka. Masakra. Na ta chwile nie pisze juz z tamtym chlopakiem, co go poznalam w supermarkecie, okazal sie byc dupkiem i tyle.
 W tym tygodniu, w poniedziałek miałam szkolenie, wczoraj moja koleżanka wykupiła sb jazdy w naszej szkole, super;) udało mi się jakoś załatwić:) Wgl miałam niezłą przygode, gdyż wlasciciel lokalu mial do mnie sprawe, na koniec zaproponowal ze mnie podwiezie do domu, i podwiozl, za darmo. W podzięce, zaprosiłam go na herbatkę;) Powiedział mi b ważną rzecz "Cieszę się, że moglem pomóc. Ale czasami tak jest, że o pewnych osobistych sprawach, prędzej zwierzy się komuś całkowicie obcemu, lub dopiero co poznanemu, albo takiemu, którego nigdy się już w życiu nie spotka."Miał rację;) Od razu, przypomniała mi się sytuacja z moim poprzednim, jak ja to nazywam "niedoszłym" pracodawcą, o którym już wspomniałam kiedyś.
 Dziś jest święto, czyli wolne;) Na jutro też wzięłam wolne (piszę pracę mgr:/). W ten weekend, mam zjazd, muszę przenocować koleżanki i napisać jeden rozdział pracy masakra. Pewnie jeszcze na imprezę pójdziemy. Aż się boję, co to będzie:/ Na tą chwilę, dałam sb spokój z pisaniem z kolesiami, nie chce mi sie po prostu.
To tyle na teraz, mam nadzieję, że do końca, ten tydzień pozytywnie minie. Tymczasem do następnego postu:D 3majcie się;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz