sobota, 27 grudnia 2014

Po świętach, przed Nowym Rokiem. Kilka prawd o życiu własnym

Codziennie zdaje sobie sprawę i utwierdzam się w przekonaniu, że moje życie jest naprawdę nudne. Ale po kolei
W minionym tygodniu zmarł mi dziadek:/ Byłam na pogrzebie, na którym czytałam pożegnanie, oraz na stypie, zostałam dosłownie obładowana jedzeniem z tej uroczystości.
Moi rodzice są, jak to się mówi starej daty, więc stwierdzili ze b. mizernie wyglądam w mojej zimowej kurteczce, więc postanowili, że na święta kupią mi - tak własnie, futro:/ Nie chciałam, odradzałam im to od początku, ale i tak mnie tata nie posłuchał i kupił. Na pogrzebie musiałam być w futrze, (bo wyglądam wtedy wg. nich jak człowiek) na szczęście w święta do kościoła nie wzięłam go ze sobą z mieszkania, więc nie musiałam go nosić. Ale mimo wszystko rodzice nie byli zadowoleni z mojego występku.
Co dalej
W pracy byłam do wigilii włącznie, z koleżankami z pracy wtedy świętowałam. Upiekłam też sama pierniczki;) Ogólnie święta minęły mi b szybko, głównie na mszy świętej, jedzeniu, oglądaniu tv, rozmowie z rodzicami, odwiedzeniu koleżanki oraz na jeżdżeniu i oglądaniu pięknie ustrojonych światełkami domów ludzi i pobliskich miast z pięknie udekorowanymi rynkami.
Ponieważ mam żałobę po dziadku, przez całe święta musiałam się obyć bez imprezy. Sylwka tak samo spędzę w domu. No cóż, nic na to nie poradzę.
Sprawy sercowe
Na ta chwile jestem sama, może kiedyś to się zmieni, jednak jak na tą chwilę jest zastój. Z  nikim nie piszę. Z hodowca swin nie piszę już dawno, choć ostatnio dzwonił, ale nie odebrałam. Nie mam zamiaru kontynuować tej znajomości
 Wgl. dostałam życzenia świąteczne od tych osób, po których bym się nigdy nie spodziewała, ze kiedykolwiek mi złożą życzenia. Super;)
Co dalej...
Wzięłam sie za robotę wreszcie, zrobiłam porządek w domu rodzinnym i u siebie;) Wzięłam się tez za szkołę i lekcje. Byłam też u fryzjera, ścięłam znacznie włosy. To duży sukces;) muszę się jeszcze tylko zmobilizować do pracy nad sylwetką (w końcu, trochę się przytyło przez zimę) i będzie oki;)
Mam nadzieję, że przyszły rok okaże się korzystniejszy, niż był ten:) dla nas Wszystkich;)
Do zobaczenia w Nowym 2015 roku kochani;)

środa, 3 grudnia 2014

Od ostatniego postu minął ponad miesiąc. Czas na podsumowanie

Od czego by tu zacząć? Od najważniejszych spraw;)
Przez dwa tygodnie od choroby, niewiele się w moim życiu wydarzyło. Wróciłam do pracy, miałam duży zapierdziel, ale dałam radę i z dziewczynami, w obowiązkach wyszłyśmy na prostą. Co najważniejsze- przedłużyli mi staż na  3 miesiące;)
Co w związku ze studiami?
Od tamtej pory, miałam mieć 2 zjazdy, natomiast byłam tylko na 1 z nich:/ Poza tym, mam masę obowiązków związanych ze szkołą:/ Muszę się wziąść do roboty jak najszybciej.
Zauważyłam, ze pewien chłopak z mojego kierunku, chętnie ze mną rozmawia (sukces!). Może wreszcie się coś zmieni w moim życiu.
Co dalej?
Od tamtego czasu, byłam na 1 imprezie, ale nikogo ciekawego nie poznałam. Znów, po raz kolejny na młodszego od siebie chłopaka trafiłam (był w wieku mojego brata). A w andrzejki, nigdzie nie imprezowałam:/. Tak się złożyło, że koleżanki zaniemogły lub mnie wręcz wyrolowały, i nie miałam z kim się gdzieś wybrać:/ ale następnym razem się wybiorę;)
Zakupy;)
Byłam 2tyg. temu  w moim ulubionym mieście, i .... obkupiłam się wtedy za wszystkie czasy;). 5 bluzek to wielki sukces;)W miniony weekend zakupy u siebie okazały się udane;)
Co tu dużo mówić, zarabiam b. mało (lepsze to, niż nic;)) a rodzice nie chcą już się dokładać niestety:/.
Chłopaki, podryw itp.
Od jakiegoś czasu interesuję się pewnym chłopakiem z hipermarketu;). Obrączki u niego nie widziałam, więc prawdopodobieństwo, że nie ma dziewczyny, jakieś jest;). Już 2x próbowałam z nim nawiązać rozmowe, a jego reakcja sprowadza się tylko do uśmiechu dla mnie. Ech.....
Póki co, z nikim nie piszę. Najwyżej koleżankom, jak chcą się o coś spytać;)
 Coraz bliżej święta, jednak ja nie czuję jeszcze tej magii świąt, ale może z czasem;) W każdym razie, prezentów jeszcze nie kupiłam. To tyle na dziś. Czekajcie do następnego postu kochani;)

środa, 29 października 2014

Życie jest jak rollercoaster. Czasem pędzi w górę, lecz częściej w dół.

Heja;) Korzystając z chwili wolnego czasu, postanowiłam napisać coś ciekawego.
Od zeszłego piątku dopadła mnie choroba, złapałam jakiegoś wirusa przeziębienia. W wyniku tego mam L4 do końca tego tygodnia. Nie byłam też na zjeździe który był w tym tygodniu. Ech muszę nadrobić zaległości. Dobrze że jeszcze mam koleżanki, które pomagają w potrzebie
Co dalej
Miesiąc temu, wracajac z weekendu u rodziców do miasta, przejezdzając przez pobliska miejscowosc, zobaczyłam........... kogo? No właśnie, tego nieziemsko przystojnego żołnierza, z którym się w zeszłym roku spotkałam w ciemno (o czym już wiele razy pisałam). Minął rok a on nadal jest taki przystojny jak był, wgl nic się nie zmienił. Ubrany elegancko, jak z żurnala, w obydwu rękach trzymał torby podróżne.  Wracał pociągiem, ze swojego miasta do miejsca pracy, gdyz z tamtad szedł, a autobus którym jechałam, taką trasę pokonuje.( W kwestii pewnego wyjaśnienia, gdyż wcześniej Wam nie pisałam, że pomimo iz ten zolnierz pochodzi z najfajniejszego i ulubionego jak dla mnie miasta, to pracuje w miejscowosci, przez która kursuje autobus od moich rodzicow do miasta mego pobytu i na odwrót). Wszystko pięknie fajnie, tylko że - nie szedł sam, lecz w towarzystwie pięknej szczupłej blondynki, która na pierwszy rzut oka miałam może z 17 lat ale ubrana była w podobnym stylu co on. Kiedy ich razem zobaczyłam, zrobilo mi się smutno, ale z drugiej strony pomyslałam ( i tak by mnie rzucił, dla takiej, z która sie prowadzał lub nawet lepszej) Zyczę im jak najlepiej, niech im się wiedzie w życiu;)
Jakieś 3 tyg temu byłam na imprezie z koleżanką z pracy i jej kolegą. Było świetnie;), nawet mamy zdjęcie zrobione z tego wypadu. Ten jej kolega prawdopodobnie kiedyś z moją koleżanką był w związku ale oni wgl nic nie chcą mi mówić na ten temat. Chociaż ten chłopak ma ze mną kontakt mam wrażenie ze oni nadal ze sobą są, ale mogę się mylić, to tylko osobiste przemyślenia. mam
Dwa tygodnie temu byłam na zakupach w pobliskim mieście. Wtedy to spotkało mnie wielkie zaskoczenie i szczęście o czym chciałam Wam opowiedzieć.
Więc tak, 2 tyg temu w sobotę, wsiadłam sobie do autobusu, który kursował do pobliskiego miasta. Razem ze mną, do tego autobusu wsiadła grupa 15 osobowa emerytów, i osób niewidomych, co mnie zaskoczyło, pomyślałam "pewnie ze związku wycieczkę do tego pięknego miasta sobie zrobili. W tym mieście spacerowałam po urokliwych uliczkach, robiłam z wielką przyjemnością zakupy, jeździłam tamtejszą miejska komunikacją, a nawet spróbowałam lokalnych smakołyków. Ogólnie spędziłam ten dzień bardzo fajnie. Kiedy ustawiłam się w kolejkę do autobusu powrotnego, przede mnie dosłownie wepchnął sie starszy pan. Obróciłam się za siebie i okazało się że to była ta sama grupa osób z którą wcześniej rano autobusem jechałam. Byłam bardzo zaskoczona. Nagle starsza pani powiedziała do tego pana co się wepchnął przede mnie: jak mogłeś się tak zachować i wpychać się przed ludzi, to było bardzo niekulturalne z twojej strony. Ten pan na to: przepraszam Panią bardzo (czyli mnie), nie chciałem. Potem dodał: odwdzięczę się Pani. Po czym kazał mi stac razem z nim w kolejce i powiedział ze kupi bilet ze mną. Weszliśmy do autobusu a ten pan kupił bilet dla osoby niewidomej z przewodnikiem, pokazał przy tym swoją legitymację. Takim sposobem zapłaciłam o połowę ceny za bilet niż normalnie musiałabym zapłacić. Byłam z 1 str zaskoczona a z 2 b. szczęśliwa;). Potem, siedziałam obok tego pana przez całą powrotną drogę. Ten pan opowiedział mi że należy do związku emerytów rencistów i niewidomych osób i że w tym miescie mieli na wtedy umówione wazne spotkanie. Ten Pan wręczył mi nawet bilet na koncert chórów młodzieżowych. Niewiarygodne co mnie wtedy spotkało, do dziś jestem w szoku, ale b. miło wspominam ten dzień.
Następnego dnia po tym wydarzeniu, wybrałam się n targ w miescie w ktorym przebywam. Było też fajnie, w sumie kupiłam to co chciałam.
Ogólnie to
Znow pisze i dzwoni do mnie ten natretny hodowca swin. Mam juz go dosc ale nie potrafie tego powiedziec wprost jasno i wyraznie. Musze cos z tym zrobic bo zwariuje lub w jakas depresje wpadne - w skrajnym wypadku.
Co teraz
Teraz się kuruję, mam pełno obowiązków domowych u rodziny. Wielkimi krokami zbliża się czas Wszystkich Swietych. Mam nadzieję, że będę się lepiej czuła i wraz z rodziną będę przemierzać cmentarze, zapalać znicze i modlić się za zmarłych. Oby wszystko poszło dobrze. Dzis nieco dłuższy post ale mam nadzieję, że przeczytacie. Tymczasem życzę Wam udanego tygodnia i do następnego postu

niedziela, 5 października 2014

Po długiej przerwie, pora napisać parę ciekawostek, które dzieją się w mym życiu;)

Tyle się wydarzyło przez ostatni miesiąc, że nawet nie wiem od czego zacząć. Aby zachować hierarchię wypowiedzi, zacznę od rzeczy najważniejszych do mniej ważnych, od najstarszych do najnowszych.
Co u mnie;)
Obecnie odbywam staż  w urzędzie. Jest łatwy i przyjemny Jak na razie krótki - trzymiesięczny, O tym czy zostanę dłużej czyli na max 9 miesięcy zadecyduje to, czy się sprawdzę. Jedynym minusem jest ranne wstawanie - eby dostać się do pracy, muszę o 5 rano wstać najpóźniej. Ale mimo wszystko jestem zadowolona. Poznałam fajne osoby, z którymi imprezuję i miło spędzam czas, na różnych wypadach. W środę byłam na spotkaniu ze znajomą i jej kolegą, natomiast w piątek - byłam na pizzy z koleżankami z pracy;) było super;)
W zeszłą sobotę tak się złożyło, że spotkałam w klubie.......... tak właśnie moich dwóch byłych chłopaków. Postanowiłam się z nimi bawić na imprezie, o czym kiedyś Wam opowiem;)
Wgl na imprezach poznaję nowych kolegów ale żaden z nich do związku się nie nadaje. Ciągle w sobotę dzwoni do mnie chłopak, którego nie chcę już znać, lecz do niego w ogóle nic nie dociera. Nawet na portalu społecznościowym mnie męczy. Muszę z tym zrobić porządek i to jak najszybciej.
Rozpoczęłam od wczoraj studia magisterskie, jednak na prywatnej uczelni. Studiuję zaocznie. O wszystkim zadecydował fakt, iż się nie nauczyłam na egzamin - wgl nie miałam czasu się uczyć gdyż pracuję na stażu. Lecz nie martwię się studiami. W końcu nie poszłam na studia sama, lecz z kolezankami z roku. Muszę stwierdzić ze  uczelnia prywatna jest piękniejsza niż państwowa, jednak nie potrafimy się w niej z koleżankami zaklimatyzować. Ale kto wie, może z czasem to się zmieni. Jednak muszę stwierdzić że jest tam sporo przystojnych chłopaków, za którymi się oglądam;)
 Od wczoraj, studia rozpoczął też mój brat, który będzie mieszkał ze mną w mieszkaniu, ale tylko na czas zjazdów na całe szczęście;)
Dziś krótki post lecz mam nadzieję że niebawem nadrobię zaległości. Tymczasem, oczekujcie następnego mego postu;) Pozdrawiam Was serdecznie;)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Wydarzenia z życia, prawdziwe, czasem zmieniające się co chwila, a czasem pozostające niezmienne od zawsze.

Heja
Co u mnie. Więc tak:
Jestem w dalszym ciagu na wakacjach u rodziców, każdego dnia im pomagam. Od przeszło miesiąca nie działa mi internet. Dzwoniliśmy do serwisanta, ale nie dużo zaradził w tej sprawie. Nadal działa b. słabo, dosłownie jakby chciał, a nie mógł.
W ten wtorek zarejestrowałam się w Urzędzie Pracy. W tej chwili muszę czekać tydzień, aż ustalą mi profil działalności czy coś w ten deseń. Ale, mimo wszystko ustawiłam sobie powiadomienia na e-mail, i staram się poszukiwać pracy. Jakiejkolwiek pracy.
Niedługo egzamin na drugi stopień studiów. Muszę zacząć się w końcu uczyć. Chociaż już złożyłam papiery na prywatną uczelnię, jednak swą przyszłość chciałabym związać z uczelnią państwową. Zostaję w tym mieście, i chyba będę tam jeszcze długo mieszkać, bo mam mieszkanie, więc nie mogę się do innego miasta ruszyć, aby np studiować.
Co dalej...
Tak się składa, że już prawie w każdą sobotę jeżdżę ze znajomymi na imprezy. Ale i tak, porządnego chłopaka nie mogę na nich poznać.
Dwa tygodnie temu, w niedzielę, spotkałam się z moją dawno nie widzianą, młodszą koleżanką i jej bratem, który kiedyś był moim chłopakiem. Poszliśmy razem na pizze. Muszę stwierdzić, że było super. Pogadałyśmy sobie i powspominałyśmy dawne czasy, sporo też dowiedziałam się nowych informacji, np takiej że większość koleżanek mej kumpeli, które nie poszły na studia, ma już mężów lub narzeczonych, niektóre są nawet w ciąży. Szczerze, nie wiem co o tym myśleć, czyżbyśmy już były takie stare i zacofane i opóźnione? Wiem jedno, mi się do tego nie spieszy.
W tamten weekend, a dokładniej w sobotę byłam na imprezie z ........ tak właśnie z moim byłym. Musiałam się na nim odegrać, ale o tym innym razem Wam opowiem.
W tamtą niedzielę byłam z kumpelą i jej chłopakiem nad jeziorem, w znanej miejscowości wypoczynkowej;) Było b. dużo ludzi i wgl. świetnie spędziłam czas, chociaż znowu nikogo nowego nie poznałam...
Niedawno byly urodzinki mej przyjaciółki. Złożyłam jej życzenia na portalu społecznościowym;) Ciekawa jestem, co u Niej słychać. Złożyłam życzenia także innym koleżankom, które miały urodziny w tym miesiącu.
Niedługo będą festyny. Przydałoby się na któryś wybrać, bo przyznam szczerze, że przez całe wakacje, na żadnym nie byłam, z powodu braku transportu. U mnie to tylko imprezy , imprezy i jeszcze raz imprezy.
Tymczasem muszę już kończyć, gdyż dziś znów nie mam zbyt wiele czasu. W najbliższym czasie, postaram się nadrobić zaległości;) Tak więc do następnego postu kochani;)

piątek, 4 lipca 2014

Autorskie zmagania z różnymi sprawami małymi i dużymi w ostatnim czasie.

Hej, lub jak kto woli Siemka Wszystkim;)
Trochę się wydarzyło przez ostatni miesiąc, ale po kolei.
Licencjat obroniłam. W tej chwili mam wakacje i czekam, aż przyjdą wyniki, czy dostałam się na studia drugiego stopnia, lecz wzięłam pod uwagę inny niż dotychczas kierunek.
Gdzie aktualnie przebywam?
Jestem u rodziców. Pomagam im w pracach polowych i domowych. Właśnie dziś, miałam wyjechać na weekend w góry, ale się nie udało (nieplanowane prace polowe). No cóż, nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, ale - jestem dobrej myśli. jak to mówią - co się odwlecze, to nie uciecze. Książeczkę sanepidu już prawie wyrobiłam - zostało mi tylko jechać po wyniki. Ale mimo wszystko, jeszcze nie rejestrowałam się w Urzędzie Pracy, a mam taki zamiar. Jak będzie, zobaczymy.
Wreszcie doszło do skutku, b dłuuuuuugo oczekiwane spotkanie z moimi dwiema przyjaciółkami. Było b. fajnie, i zabawnie jak zawsze;). Dziękuję Wam Kochane za mile spędzony czas z Wami;) Poczułam się, jak za starych dobrych lat;) Oby więcej takich odwiedzinek;).
Z innej beczki...
Wciąż poznaję różnych chłopaków. Gdzie - najczęściej na dyskotekach, ewentualnie przez znajomych.
Jeśli weźmiemy pod uwagę pierwszą opcję, to nie jest ona najlepszym rozwiązaniem. mam takie szczęście, że nie mogę poznać normalnego chłopaka na imprezach.
Druga opcja jest dużo bardziej korzystna prawdą jest, że poznaję fajnych kolegów moich znajomych, z tym, że nie są oni najczęściej zainteresowani. Lecz mimo wszystko nie tracę nadziei.
Mój były chłopak, ostatnio dzwonił do mnie. Pewnie chciał się ze mną zobaczyć. Nie miałam przy sobie telefonu wtedy. Może i dobrze się stało, nie wiem co o tym myśleć.
Ostatnio, ktoś dzwonił do mnie przez 3 dni pod rząd z zastrzeżonego numeru. Ciekawa jestem który chłopak, ma taki durny pomysł i się ze mną bawi w ten sposób ( takie dzwonienie zdarzało mi się parę lat temu wcześniej - poprzez to ze rozdawałam swój numer różnym chłopakom, od 8 lat już tak nie robię bo to b. głupie i niedojżałe było.).  przesłanki jakieś już posiadam. Mam nadzieję, że niebawem się dowiem.
Niedawno odwiedziła mnie koleżanka w mieście. Fajnie było pogadać o różnych ciekawych sprawach. Niestety moje odwiedziny u starszej pani (mej sąsiadki) w mieście już nie były tak kolorowe (gdyż, sąsiadka jest chora, lecz nie chcę zdradzać żadnych szczegółów).
Może jutro wybiorę się z bratem i jego dziewczyną na imprezę, ale kto wie, zobaczymy. W każdym razie wiem, że moi znajomi na niej będą.;)
Dziś wyjątkowo krótki post, gdyż muszę już zmykać. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znajdę więcej czasu, by opisać coś ciekawego, z mego życia. Tymczasem, 3majcie się i oczekujcie następnego postu.;)

sobota, 14 czerwca 2014

Codzienność. Czasem łatwa i przewidywalna, innym razem tajemnicza i zaskakująca

Hej dawno mnie tu nie bylo, wiec piszę.
Co u mnie?
Na majówkę nie wróciłam, odezwal sie do mnie byly i jak na razie mu nic nie odpisuje
pozatym
Na juwenalia tez nie poszlam (praca).  ale domowke wyprawilam,  na imprezie tez bylam i poznalam pewnego kajakarza, ale tak cos nie bardzo mi odpowiadał.
Niedawno wydarzyło się niezwykłe zjawisko.  Nieznany numer do mnie napisal. Napisalam mu zeby sie przedstawil to sie przedstawil ze ma 26 lat marcin z pobliskiego miasta ale mimo wszystko napisal ze sie widzielismy w zakopanem, i ze jestem Ania. na to ja mu pisze tak jak mam na imie i kazalam mu poszukac na portalach spolecznosciowych. potem jeszcze zapytal czy moze zadzwonic, ale zbylam go. i tu popelnilam blad, bo moze to byl wartosciowy czlowiek, kto wie. z reszta po tym co pisal wydal mi sie w porzadku. moglam mu dane do face podac chociaz, ale juz jest na to za pooozno.
W ogóle moi rodzice na siłę chcą, abym miała męża rolnika, czego nie toleruję. Ostatnio nawet odwiedził moich rodziców swat i chciał mi takiego delikwenta (czyli rolnika, swojego syna) przedstawic, ale mnie  na całe szczęscie nie było tam (siedziałam w mieście). Potem powiedziałam rodzicom przez tel ze nie zamierzam i nie chcę mieć męża rolnika, to byli tym rozczarowani i do tej pory nie mam pewności, czy nie będa mi następnych chłopakow proponować. Swata na szczęscie spławili. Jak jestem w mieście, mam spokój ze swataniem, i pełną wolność i swobodę. Jak jestem u rodziców to nie jest już tak kolorowo, o czym mam nadzieję ze kiedys napisze.
Po drugie...
Jakiś czas temu, były chłopak mnie zaprosił na wesele, ktore dzis sie odbywa.  Co poszlo nie tak? Otóż, nie pasowało jemu ze ja tak zadko zjezdzam w rodzinne strony (on tez z tamtych okolic pochodzi). Poniewaz ostatnimi czasy miałam b mało czasu wiec nie przyjezdzalan. Nie pasował mu ten fakt, wiec zeby zrobic mi na złość, znalazł sobie inna partnerke na wesele. Na domiar złego, i co jest niebywałe - ogłosił że jest w związku na portalu społecznościowym - i to z kim? Tak właśnie - z byłą dziewczyną mojego do niedawna terazniejszego chłopaka. Co za niesamowity zbieg okoliczności! Wychodzi na to ze moi byli, maja ze soba dużo wspolnego i są siebie warci:) Frajerzy
Pozatym
Po moich krótkich związkach, stwierdziłam, że przyciągam okreslony typ facetów - mianowicie takich, którzy sa tylko na chwile. Najczesciej sa oni po bardzo buzliwych zwiazkach, a ja ich pocieszam słowem. Gdy ich podbuduje na duchu, znajduja sobie inna i odchodza w najbardziej niespodziewanym momencie. Super:/ Nie wspominając o mega przystojnych facetach, ktorzy nawet nie raczą się na mnie spojżeć (od razu odwracają wzrok, jak jestem np. zwyczajnie ubrana, jak na uczelnie bez makeupu), nie wspominając o pogadaniu. Na imprezie, kiedy jestem ładnie ubrana i umalowana, zauwazają mnie wtedy tylko sami łysi, albo mięśniacy, których nienawidzę.
Niedawno dzwonił do mnie numer z Niemiec (co jest dziwne), ale tylko raz. Mimo wszystko nieodebrałam. Okazało się, ze to była pomyłka.  I dobrze, bo niemieckiego nie znam.
Co więcej...
Póki co, przez miesiąc nie jezdziłam na zadne imprezy, ale niedlugo beda wakacje, to będe czesciej jezdzic. Egzaminy mam pozdawane, praca jest napisana (teraz tylko ją poprawiam). Wreszcie moge czekac za obroną.
Co jeszcze...
Moja przyjaciółka M. miała niedawno urodzinki. Złożyłam jej życzenia na portalu społecznosciowym. A potem popisałysmy ze sobą troche. Było fajnie, wgl super tak sie od czasu do czasu odezwać do ważnych dla nas osób i spytać co u nich;) Mam nadzieję że w wakacje sie spotkamy, wszystkie razem;)
Wgl, mój brat juz po maturach, ma fajnie. Dziewczynę tez ma juz od pol roku wiec jest szczesliwy. Super, ciesze sie ze sie jemu powodzi;)
 Co na koniec
Przyjadę do domu w nastepny weekend. Do tego czasu musze zalatwic formalnosci zwiazane ze szkołą i wybrac kolejną. Mam nadzieję ze bedzie dobrze.
Tymczasem, pozdrawiam Was serdecznie i do następnego postu.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Przygody życiowe niecodzienne, aczkolwiek ciekawe - o perypetiach moich osobistych, krótka rozprawa.

Witam Was kochani. Święta, święta i po świętach. Zleciały w mgnieniu oka. Chciałoby się powiedzieć - jak ten czas szybko leci.
Co u mnie...
Ogólnie to wróciłam do starych w czwartek i miałam b. dużo roboty przed świętami - wiadomo przygotowania do nich były bardzo czaso i pracochłonne. Muszę stwierdzić że w Wielkanoc - odwiedziła nas siostra mojej mamy wraz z kuzynami i babcią. Rety, nie byli u nas chyba ze 12 lat. To b. miłe że przyjechali. Wieczorem, tego samego dnia pojechałam na imprezę. I co? - i nic. Jechałam z bratem, jego dziewczyną i naszym kuzynem. W klubie spotkałam kilku znajomych ale mimo wszystko, nikogo nie poznałam. Znow nie potrafiłam się pierwsza do przystojniaków, no i ludzi było full - tak, że nie było gdzie nawet potańczyć. Echhhh chyba się starzeję, bo coraz młodsi jeżdżą na imprezy, ale co tam, przynajmniej się uśmiałam w gronie rodziny i znajomych.

W drugie święto, to my pojechaliśmy w odwiedziny do siostry mojego taty. Muszę przyznać, że nikt mnie tego dnia nie oblał. W klubie też byłam i znów nikogo nie poznałam, bo byłam z taką ekipą nie bardzo - czyli z koleżanką jej chłopakiem i bratem, tak więc większość myślała że jej brat to mój chłopak, bo nie odstępował mnie na krok. Po drugie, było mało ludzi tego dnia i praktycznie same małolaty, więc nie było raczej w czym przebierać. No i tego dnia zobaczylam swojego bylego na imprezie - normalnie wscieklosc mnie dopadla - zepsuł mi humor do konca imprezy - samą swoją obecnością. Poza tym, ten stary dziad, o którym wam pisałam nie dawał mi spokoju przez ciagle smsy w swieta i pytania co u mnie i kiedy moze mnie odwiedzic. Cholerka, musiał się skubaniec przypomniec, i zawracac mi glowe echhhh..:/ mam pecha do takich ludzi:(
Co więcej...
Cieszę się, że chociaż jedna przyjaciółka chciała się ze mną spotkać, choć przez te święta znow nie wyszło. Znow musze powiedziec moze nastepnym razem, ale czy to wypali? tego nie wiem, ale mimo wszystko jestem dobrej mysli.
Co poza tym
jestem już w miescie (od wtorku po południu), a jutro muszę oddać wypisane ankiety. No zobaczymy jak to bedzie, i czy się wyrobię z tym wszystkim.
Co dalej
Zauważyłam, że jak chodzę po mieście z koleżankami, to miewam przeboje i to dosłownie. Np dziś byłam z koleżanką na spacerze, kiedy zauważyłam na chodniku piękny motor - chopper z tego co wiem (gdyz podobny ma moj brat).Ach, ta moja słabość do ładnych motorów i samochodów;). Patrzyłam się na to cudo ustawione na chodniku. Obok niego stał nawet w miarę niezły chłopak. I on, widząc jak się lampię na ten motor powiedział do nas "dziewczyny, chcecie się przejechać ze mną motocyklem?". Osłupiałam w momencie - i - własnie w tym miejscu popełniłam gafę. Odpowiedziałam mu "może później" i sb poszłysmy. Na tym sie skonczyła nasza jakze krotka rozmowa. na to moja kolezanka powiedziala "jak jestes chetna to jedz z nim" a ja na to "z obcym sie bede zabierac, nie znam go", ona na to "no tak, racja" - i to by było tyle.
Lecz to nie koniec moich przygód. Również dziś zepsuł się tramwaj, ktorym jechalysmy na uczelnie. Wiec sie spoznilysmy, ale na zajecia jeszcze przyszlysmy (na szczescie;)).
Co poza tym
Tak sb czasem mysle, ze moze najwyzszy czas przestac sie uganiac za marzeniami (czyli za przystojnymi chlopakami - ktorzy, przynajmniej ci, na których trafiałam - mają wymagania z kosmosu, i czesto sa egoistami), zejsc na ziemie i dostrzegac bardziej wartosciowe osoby. Możliwe, że to dobry trop.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i czekajcie za moimi kolejnymi przygodami zyciowymi w nastepnym poście;)

sobota, 12 kwietnia 2014

Niedługo święta - zapowiada się pracowity tydzień. Lecz, w życiu musi być czas na przyjemności - moje urodziny.

Hej:) dawno nie wstawiałam postu, tak więc czas nadrobić zaległości. Więc trochę się wydarzyło w ostatnim czasie, o czym chcę napisać.
Chodzę na zajęcia od pn do pt, robię zadania ciągle, co 2 tygodnie zjeżdżam do rodziny (co jest związane z badaniami terenowymi, niezbędnymi do napisania pracy). Weekendy różnie spędzam - jeśli zostaję w mieście to odrabiam lekcje (z którymi już zalegam od dłuższego czasu, gdyż ciągle brakuje mi czasu). Jeśli jestem u rodziny, to sprzątam i pomagam mamie, lub ogólnie na polu. Teraz wracam do rodziców na święta pewnie w czwartek. Zapowiada się duużo sprzątania i przygotowania potraw;) ale - dam radę:) Bo jak nie ja to kto?XD
Co poza tym...
3 tygodnie temu, kiedy zjechałam do rodziców, koleżanka z roku ze swoim chłopakiem i jej brat, zabrali mnie na kręgle do pobliskiego miasta. Muszę stwierdzić, że było naprawdę fajnie, rozerwałam się trochę i miło spędziłam czas z nimi;). Po kręglach pojechaliśmy na pizzę. Wypad był bardzo udany;). W tamtym tygodniu również byłam u rodziny, tak więc miałam się wybrać z tą samą ekipą na basen, do okolicznej miejscowości, ale nie wyszło. Cóż, czasem tak też bywa:(
Co potem
Następnie, miałam plan, żeby się spotkać z moimi przyjaciółkami, ale nie wyszło. No cóż, może po świętach się jakoś uda.
Co więcej
Na portalu społecznościowym od tego tygodnia, zaczął pisać do mnie pewien w miarę fajny chłopak. Tylko że jest pewien problem - on pochodzi z moich okolic. Szkoda, źle się z tym czuję, bo jednak chciałabym mieszkać w mieście. Już sama nie wiem, czy z nim pisać czy nie, bo nie zawsze mam na to czas, ale przemyślę sprawę. Lecz muszę przyznać, że na tą chwilę wciąż nie mam ochoty na nowe znajomości, choć czuję się tak, jakbym była pod presją rodziny i znajomych - ale to już inna historia.
Pozatym
Jest super, bo wreszcie nie myślę o tym przystojniaku, o którym Wam wiele razy wspominałam. Co więcej, ten stary facet też się już do mnie nie odzywa, i jest bardzo dobrze, cieszę się;)

W końcu mogę napisać o bardzo ważnym dniu, a mianowicie - dziś są moje urodziny;) Co prawda w tamten wtorek świętowałam je z koleżankami z roku w swoim mieszkaniu, ale będę jeszcze raz je świętować w większym gronie, prawdopodobnie po świętach;) Ale mimo wszystko się cieszę;) i jednocześnie smucę, bo jestem starsza o rok, ale to nic, normalka;). Co zamierzam zrobić dziś? Zrobiłam sernik na zimno, poukładam na nim świeczki (tak, wiem, że to nietypowe, ale akurat mam takie ciasto). Dalej, pomyślę życzenie (ale to tajemnica) i zdmuchnę świeczki - ponieważ zostałam sama w ten weekend w mieście, tak więc świętować też będę sama z tego powodu. Co potem - nie mam jeszcze sprecyzowanych planów na dalszą część dnia. Ale na pewno nie będę się nudzić.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do następnego postu.

sobota, 15 marca 2014

Semestr trwa już na dobre, a Ja nie mogę się coś zmobilizować do tego wszystkiego - o mej codzienności

Hejka kochani;) Znów muszę Was przeprosić za nieobecność. Nowy semestr trwa już od półtora miesiąca. I co? Zmienił mi się plan, pozatym muszę pisać pracę, wiec robię tzw badania terenowe. Mam na to już tylko 2 tygodnie (niecałe). Ale, przejdźmy do rzeczy.
W tym miesiącu, nie wydarzyło się nic szczególnego. No może tylko to, że byłam ze znajomymi dziewczynami na ostatkach, na których średnio się bawiłam, no i nikogo nie poznałam (pomimo tego, że odwiedziłyśmy aż 3 kluby). Teraz już nie będziemy przez cały post nigdzie chodziły (mam taką nadzieję) A tak to byłam w odwiedziny u starych i przy okazji zrobić częściowe badania w tamten weekend. Jednak, musiałam im pomagać w gospodarstwie. Ale, czas na przyjemności też znajduję. W tamtym tygodniu kupiłam sobie kurtkę wiosenną, która się większości dziewczynom podoba. A tak pozatym, u mnie to głównie szkoła i odrabianie lekcji.
Co dalej?
Nie piszę już z żadnym chłopakiem smsów i na portalu społecznościowym też nie, zrobiłam sobie wolne od tego. Chociaż dziewczyny mnie namawiają na odezwanie się do ich kolegów, ale jakoś nie mam nastroju i ochoty aby do kogoś napisać
Następnie...
Mam nadzieję, że któregoś weekendu, spotkam się z moimi przyjaciółkami, z którymi się już bardzo długo nie widziałam. Wierzę, że to niedługo może nastąpi.
Co potem..
Mam już dość myślenia  o tym przystojniaku, o którym Wam kilka razy wspominałam ale kurcze, jakoś nie mogę o nim zapomnieć. Już prawie pół roku minęło, a ja wciąż pamiętam jak on wygląda, i to spotkanie. Co jest naprawdę dziwne, gdyż spotykałam się z innymi kolesiami w tym czasie, jednak Ten chłopak, wywarł na mnie największe wrażenie, i pewnie tylko dlatego. Niestety, on do mnie się wgl nie odzywa. Echh, pewnie już dawno sb jakąś seksbombę znalazł, bo nie wierzę, że teraz jest sam. Obok niego zawsze stado dziewczyn się kręci, więc wniosek wysnuwa się sam z siebie.
Co następnie...
Przyszły tydzień, zapowiada się pracowicie, tak jak i ten, choć już kończący się weekend, ale jak już wspominałam, muszę się zmobilizować do pracy.A no a co? - bo tak trzeba. i przede wszystkim nie myśleć o tym chłopaku, bo zwariuję któregoś dnia.
Tak więc - do kolejnego postu;)


środa, 19 lutego 2014

Po sesji i w jeszcze trwającej przerwie od szkoły, czas nadrobić zaległości;)

Witam Was kochani. Trochę się działo przez ostatnie 2 miesiące. przepraszam że nie dałam znaku życia, przez tyle czasu - nie miałam zbytnio czasu aby napisać posta, ale po kolei.
Po pierwsze...
Styczeń to był czas oddawania zadań i prac semestralnych a także pisania kolokwiów i zaliczeń, czyli miałam bardzo mało czasu wolnego dla wszystkich. Początek lutego to sesja która była dla mnie bardzo męcząca, ale dałam radę, na całe szczęście. Zaraz po egzaminach wybrałam się z koleżankami świętować udaną sesję. Tak naprawdę świętowałyśmy dwa razy. Pierwszy raz w miescie w klubie ( było fajnie, wsród znajomych dziewcząt, robiłysmy toasty potanczylysmy troche, no i poznałam kolesia młodszego niestety ode mnie, ale to szczegół). Druga impreza z dziewczynami była w pobliskiej dyskotece, już po powrocie na prawie 2 tygodnie do rodziców (było inaczej, ale też fajnie, poznałam bardzo fajnego chłopaka, z którym mam zrobione zdjęcie i on znalazł mnie na fb, tylko że - no właśnie - nie wymieniłam się z nim numerem telefonu, ale to da się nadrobić. nie wiem tylkoczy warto robić mu nadzieję, gdyż jest młodszy ( w wieku mego brata, a z młodszymi chłopakami nigdy mi się nie udawało) no ale w kazdym bądz razie spróbowac można.
Co dalej....
Podczas, gdy byłam u rodziców, natrafiłam na remont w domu. Tak więc miałam całe półtora tygodnia na pomoc rodzinie w ogarnięciu domu. Przyznam szczerze, roboty było bardzo dużo musiałam ścierać kurze, myć podłogi nawet po kilka razy dziennie bo brudzili, prać dywany itp. Na szczęście skończyłam i mogłam wrócić do siebie.
Jak spędziłam walentynki?
Nio właśnie, to b. dobre pytanie. Powiem tak, pamiętacie jak wam mówilam o tym chłopaku co do mnie startował - oszukał mnie, i zranił. Po prostu, pisał cały czas ze swoją byłą, nawet kiedy był ze mną, ponadto poszedł z nią na studniówkę, czego nie mogłam mu wybaczyć. Tak więc przestałam się do niego odzywać, zerwałam z nim wszelki kontakt. Więc co z walentynkami? 14 lutego, pojechałam na imprezę z bratem do pobliskiego klubu. Powiem Wam szczerze, że poznałam znowu kolesi, młodszych, ale pomyslałam lepszy rydz niż nic, i z nimi się bawiłam przez cała imprezę. Powiem też szczerze że nie spodziewałam się że mój były chłopak na niej też będzie. Nie miałam zamiaru się z nim bawic wiec dlatego imprezowalam z innymi. Ten jak mnie w innym towarzystwie zobaczył to się wściekł nas mnie, ale sceny nie zrobił w klubie na całe szczęście;) Dopiero na fb mi wygarnął co jest grane, ale - to już skończona historia z nim. Mimo wszystko, walentynki mi się udały;)
Co dalej...
Los tak chciał, że nie spotkałam się z przyjaciółkami przez ostatnie 2 tygodnie, znów nie mogłyśmy się zgrać. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi, chociaż z 1 z nich się spotkałam, na dworcu, jak żeśmy wracały z innych miast. Chociaż z tego jestem zadowolona i mam nadzieję, że  nie zapomną o mnie i że się kidyś wszystkie spotkamy.
Co teraz...
Teraz, tzn przedwczoraj wróciłam do miasta, i probóje pisać moją pracę dyplomową. Oj muszę się zmusić, nie ma co narzekać, gdyż czasu coraz mniej zostało.
Zbiegów okoliczności ciąg dalszy...
 W poniedziałek ni stąd ni z owąd, pewna pani (tak gdzieś 50+) w miejskiej komunikacji, jadącej na moje osiedle, zagadała do mnie tak po prostu. Po dłuzszej rozmowie, dowiedziałam się że mieszkamy obok siebie, i ona także mieszka sama ale w innym bloku. Zrobiło mi się jej trochę żal, a jej jest smutno, że jest i mieszka sama, nawet nie ma z kim pogadać, tak od czasu do czasu. Dlatego też jestem zaproszona do niej na pogaduchy, kiedyś tam jak znajdę czas. Z pewnością dotrzymam jej towarzystwa w wolnym czasie, gdyż uważam, że trzeba sobie pomagać nawzajem:) W końcu to moja nie aż tak daleka sąsiadka;)
Mam jednak problem innej natury...
Nio właśnie. Jest ktoś, o kim ciągle myślę, praktycznie bez przerwy. Pamiętacie jak Wam pisałam w listopadzie zeszłego roku o randce z przystojniakiem?. Nie mogę o nim zapomnieć. To niesamowite i niebywałe, wgl jak to możliwe, że minęło tyle czasu,  spotkałam się z nim tylko raz, a ja wciąż o nim myslę. Może to fakt iż był mega zajebiaszczo przystojny, najprzystojniejszy z chłopaków których dotychczas poznawałam i z ktorymi chodziłam. Może to fakt że podobał mi się bardzo, był starszy ode mnie i wysoki. Jednak przypomnę - był on moim totalnym przeciwieństwem, jeśli chodzi o charakter, co zdążyłam zauważyć. On przystojny i bardzo wysportowany i do tego żołnierz, ja przeciętna, on śmiały ekstrawertyk ja cicha spokojna i nieśmiała introwertyczka. On bardzo rozmowny, ja prawie nic nie mówiłam, on strasznie porywczy i energiczny, ja sztywna i powolna. Jedyne co nas łączyło to podobne dzieciństwo, podobne upodobania kulinarne i troszkę podobne zainteresowania. Tak więc, on sam się do mnie pierwszy nie odzywał więc ja też się do niego nie odzywałam smsowo później do niego, bo stwierdziłam że to nie ma najmniejszego sensu, za dużo różnic a za mało podobieństw było między nami. On może mieć każdą, gdyż jest wysoki przystojny i pewny siebie, energiczny, wygadany - marzenie każdej dziewczyny. Wręcz powiedziałabym, że nie może się opędzić od dziewczyn. Widziałam, jaki wzbudzał zachwyt i zazdrość wśród mijanych na ulicy dziewcząt, które tak jak ja wodziły za nim wzrokiem, jak przechadzałam się z nim po mieście na pierwszej i niestety ostatniej pamiętnej randce w ciemno. Dlaczego w ciemno? Bo umówiła nas koleżakna, na rynku, pamiętam, że nawet nigdy wcześniej się nie widzieliśmy na oczy. Ale nie oszukujmy się, gdyby tak nie postąpiła ta koleżanka, on nawet by na mnie nie spojżał, gdybym szła ulicą. Po tym spotkaniu odniosłam wrażenie, że nie byłam w jego typie.Nawet powiem więcej, nie potrafiłabym go utrzymać przy sobie, sam by mnie zostawił, prędzej czy później. Ja szukam nieco innych priorytetów. Mój chłopak ma być charakterem podobny do mnie as nie być całkowitym przeciwieństwem. Tak postąpiłam a teraz cierpię (kurde no:( ). Ale z 2 str, może i dobrze się stało, znajdzie sobie lepszą fajniejszą dziewczynę, z odpowiednimi wymiarami itp itd. echhhhhhhh:/ mam nadzieję że to zauroczenie mi przejdzie kiedyś, byle tylko nie trwało to rok, bo będzie bardzo źle.
Perspektywa na nadchodzące dni - mam nadzieję że moje samopoczucie się poprawi, i że wreszcie zmobilizuję się do pracy, bo jak na razie idzie mi to b. ciężko. Póki co, będę sobie mówiła myśl pozytywnie - może to coś zdziała.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i do następnego postu kochani;)

piątek, 3 stycznia 2014

Po świętach i po sylwku, czas się obudzić z nowymi siłami, skończyć z imprezowym szaleństwem i wziąść się do roboty! ;)

Hej;) Witam Was Kochani, w Nowym Roku 2014;). Dużo się ostatnio wydarzyło i dawno nie pisałam, tak więc jest o czym pisać.

Zacznę od początku
Wróciłam na święta do rodziny. i co? Nic szczególnego. Pomogłam mamie w przygotowaniu świątecznych specjałów. Wtedy nikt nas nie odwiedził, ale... dostałam od rodziców b. ładny prezent na święta - łańcuszek z serduszkiem;)
Co dalej...
W pierwsze święto, wybrałam się na imprezę, do jednego z pobliskich klubów. Wybrałam się na nią z bratem i z jego znajomymi dziewczynami. Z nimi impreza była mega.  Na niej poznałam chłopaka, z którym trochę pogadałam i muszę stwierdzić, że jest podobny z charakteru do mnie i dodatkowo miał podobne przeżycia z rodziną, głównie rodzicami co ja. Pomyślałam sobie-dobra, choć nr telefonu od niego wezmę.
Następnie...
W drugie święto, już nie było tak kolorowo, jak w pierwsze. Przyznaję, nie miałam udanej imprezy gdyż byłam bez ekipy, z którą byłam w pierwsze święto, pozatym, byłam w zupełnie innym klubie. M.in. przez to nikogo nie poznałam.

Potem przyszła sobota i następna impra, na której, byłam z koleżanką ze studiów. Na niej, poznałam 3 chłopaków.
W niedzielę wybrałam się z chłopakami poznanymi na imprezie, na pizzę do pobliskiego miasta. Było super, gdyż nikt mnie tak nie rozbawił już dawno, jak oni;)
W poniedziałek miałam w domu kolędę. W dodatku, pochodze ze wsi, tak więc tu wyznacza się osoby, które wożą księdza po wsi. W tym roku to naszej rodzinie, przypadło księdza wozić od domu do domu. Tak więc ksiądz poświęcił dom, pogadał z nami i poszedł w dalszą drogę, odwiedzać sąsiadów.

Na sylwka, nie planowałam że gdzieś się wybiorę. Kolega, który kiedyś chciał ze mną chodzić, ale nie wyszło, zapraszał mnie do spędzenia sylwka z nim własnie. Mówił że sam po mnie przyjedzie i odwiezie mnie całą i zdrową, że nic mi się nie stanie. Jednak, było to zbyt podejżane i bardzo spontaniczne, dlatego odmówiłam mu, ale do dziś, utrzymuję z nim kontakt smsowy. Dlatego też, na sylwestra, wybrałam się z bratem do tego samego klubu, w którym byłam w pierwsze święto. Początek tej imprezy zapowiadał się nieciekawie, jednak po godzinie czasu, na impr zjawili się koledzy, których poznałam w pierwsze święto. To własnie z nimi, a w szczególności z tym chłopakiem właśnie spędziłam sylwestra. Muszę przyznać, że na tym sylwku, traktował mnie on jakbym była jego dziewczyną, więc było super;) Nowy Rok dzięki temu, zaczął się dla mnie bardzo szczęśliwie;)

W nowy rok, wieczorem, odwiedził mnie chłopak, który spędził ze mną sylwka. Było fajnie, pogadaliśmy sb, przez to trochę się już znamy.
Następnie...
Od wczoraj wróciłam do miasta, i wreszcie mogę szczęśliwie wziąść się za robienie zadań na uczelnię, a przyznam szczerze, że jest ich b. dużo. Niewiele zrobiłam, dlatego tymbardziej muszę się z nimi wyrobić na czas
Co teraz...
Cały czas zastanawiam się, czy uda mi się stworzyć związek na odległość, z chłopakiem poznanym na imprezie. Nie wiem jak będzie, czas pokaże czy nam się ułoży. Przyznam że jest bardzo w moim typie. Nie za piękny, powiedziałabym przeciętny, starszy - ma 24 lata, wyższy ode mnie, ma zrobione prawko i samochód (nie ważne że jest zwykły, ważne że ma i nim jeździ). Tylko, że, no właśnie i znów jest ale - nie przypadł moim rodzicom do gustu, gdyż jest bardzo biedny, na tą chwilę nie ma pracy, ale ma masę pomysłów. No i ma ojca pijaka - a to chyba najgorsze co może być. Tak więc mowię, nie wiadomo jak z nami będzie.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie w karnawale. I co? - do kolejnego postu;) 3-majcie się:).