środa, 27 listopada 2013

Dni mijają, obowiązki wzywają, dawne sympatie powracają.... a jednak, znajduję w sobie siłę, by sprostać tym zadaniom. I staram się nie wahać długo. I o to w tym wszystkim właśnie chodzi!

Hej;) Wreszcie mam chwilę, żeby napisać kolejnego posta. Co u mnie? - jak to co, normalka. Chodzę do szkoły, mam masę prac do zrobienia, od niecałych 3 tygodni skończyłam z imprezami - nie mam czasu żeby się z koleżankami gdzieś wybrać(z resztą, niedługo adwent, to tymbardziej nie powinnam). Jednak, muszę przyznać, że w zeszłych tygodniach trochę się wydarzyło.
3 tygodnie temu, byłam na weselu swego kuzyna. Było fajnie, choć muszę przyznać, że nie wybawiłam się:( Jak dobrze wiecie, jestem singielką, tak więc byłam na tym weselu bez partnera, ale za to wśród rodziny;) Przynajmniej sobie pogadałam, i potańczyłam z bratem i z tatą. W sumie nic szczególnego.
Potem, jakieś 2 tyg temu, odezwał się do mnie mój były. Miał w tym swój cel, a mianowicie - chciał spróbować ze mną jeszcze raz. Jednak ja się na to nie zgodziłam, z prostych powodów:
po 1 - wiem do czego on jest zdolny -on nie potrafi być wierny, zostawił mnie na dyskotece, i nie poczuwa się do winy. Co więcej, uważa że to moja wina, bo że za mało się nim interesowałam, co prawdą nie jest, gdyż zawsze byłam przy nim i mu pomagałam.
po 2 - on  jest za bardzo kochliwy, wylewny i męczący - kochliwy - bo szybko się zakochuje, wylewny - bo użala się nad sobą, i lubi "wypłakiwać się dziewczynie w rękaw" - jak dla mnie to mięczak. Męczący - gdyż lubi zasypywać smsami - jak dla mnie to strata czasu i pieniędzy.
po 3 - za to pocieszanie, czy moją pomoc dla niego, nic nie daje w zamian od siebie, nawet nie pochwali, nie powie dobrego słowa. Powiem więcej - uważa że moja łaska się jemu należy - cóż za arogancja i bezczelność!Chociaż nigdy tak wprost nie mówił, takie odniosłam wrażenie.
po 4 - on mnie szpieguje, a ja nie lubię takich osób.
po 5 - prowadzi gospodarstwo rolne, z hodowlą. Kiedyś powiem Wam że mi to nie przeszkadzało, teraz jednak tak. Przejrzałam jego zamiary. On powiela schemat gospodarzy na wsi - skąd ja pochodzę, i gdzie mnie rodzice w podobny schemat starali wychować.  Czyli rola kobiety = typowa kura domowa i pomoc w gospodarstwie i oprzątaniu. (Dowiedziałam się od niego, że z tego powodu, dziewczyna dla której mnie zostawił, od niego odeszła. Wszystko mi opowiedział. A więc tak: po 1 -była z miasta, i nie chciała pomagać w gospodarstwie, bo się na tym nie zna. Po drugie, ona jest po studiach a on po technikum, więc praktycznie niedużo ich łączyło, a więcej dzieliło. Co więcej, on nie chciał, żeby ona pracowała zawodowo, tylko w domu pracowała, jej to nie odpowiadało - dlatego myślę, że to wszystko było powodem jej ucieczki).
Teraz, chciałabym jej pogratulować, bo moim zdaniem dobrze zrobiła. Ten związek, byłby dla niej męczarnią całkowitą.
Dlatego też, z tych właśnie powodów, ja nie zgodziłam się na powrót do niego. W zeszłym tygodniu, kazałam mu się zmywać - no i odszedł, z wielką niechęcią i ogromnym ciężarem mu to przyszło, ale dał mi w końcu spokój z tymi smsami i dzwonieniem. Teraz mam przynajmniej święty spokój, i mogę skupić się na rzeczach ważnych, a nie na nieistotnych.
Co teraz? U mnie zaczyna się już świąteczny nastrój. Zaczynam w wolnych chwilach powoli słuchać piosenek świątecznych. Z resztą, wczoraj rano już padał śnieg, jest chłodno, a ja chodzę już w zimowej kurtce. Co więcej - siedzę wtulona w koc, delektuję się kiślem na kubek - jest pyszny i rozgrzewający, w sam raz na takie wieczory jak dziś. Tak wyglądają  uroki studenckiego życia;)
Kiedy wracam w odwiedziny do starych? To b. dobre pytanie, w ten weekend na pewno nie - mam zawalony pracami, do zrobienia, ale w następny - to już będą Mikołajki, więc może wtedy, ale jeszcze pomyślę. To zależy od tego, czy ankiety do pracy dyplomowej, uda się pani promotor sprawdzić. Jak będą oki, to mogę już ruszać w teren. Czas pokaże, jak będzie.
No cóż, to się Wam wyżaliłam co mi na sercu leży.
P.S. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, to polecam, w ten piątek Listy do M. Byłam na tym filmie w kinie, 2 lata temu, jak dla mnie jest świetny, taki świąteczny, aż od razu się ciepła atmosfera świąt wokół robi, choć to jeszcze trochę za wcześnie - w święta mogliby to puścić na antenie.
Teraz pozdrawiam Was serdecznie  i cieplutko - do kolejnego postu;)

wtorek, 5 listopada 2013

Imprezy, zabawy, chłopaki... oj trzeba się wyszaleć, przed pisaniem pracy i przed kolejnymi tygodniami, zawalonymi robieniem zadań i nauką;)

Witam Was serdecznie. Co tu dużo mówić, jestem po weekendzie, i muszę stwierdzić że byłam w sobotę na imprezie. Z bratem, kuzynem i jego kolegą. Bawiłam się świetnie, gdyż grał zespół Clubbase. Pozatym, poznałam chłopaka - przystojny, wyższy ode mnie, tylko że - no właśnie, młodszy:/ Niby tylko rok różnicy, ale jednak ją widać:/ Muszę zakończyć tą znajomość, tak samo jak i z innym kolesiem, którego kiedyś na impr poznałam, a wciąż sie do mnie odzywa.
By the way...
Pozostał mi pewien niedosyt, po randce z przystojniakiem, o którym pisałam w poprzednim poście. Dziś zapytam się kolezanki - co nas swatała, czy woec niej tez sie tak zachowywał. Może też się czegoś dowiem. Ale, jak to mowią: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, a także: człowiek uczy się na błędach. Mam nadzieję, że i ze mną też tak będzie.
Ostatnio...
Pamietacie jak Wam pisałam o chłopaku, który mnie w supermarkecie zaczepił? Wczoraj też mnie spotkał. Przypadek? - tak myślę to b. możliwe.  Z naszej krótkiej rozmowy, dowiedziałam sie tylko jak ma na imie i gdzie pracuje. Nawet nie poprosił mnie o nr tel, ani ja jego. Kurczę, a szkoda nawet b szkoda. Jest mozliwy - inteligentny, wysoki chudy, z okularkami na nosie (zapomniałam dodać, że inteligentów też uwielbiam;) Z reszta kto wie, czas pokaze czy jeszcze sie w tym supermarkecie spotkamy;). Póki co, nie tracę nadziei.:)
Jednakże...
Cos się ze mną dzieje. Nie wiem czemu, ale dość często myślę, o takim kolesiu, co pól roku temu konczył tą szkołę. Jest 3 lata starszy i studiował na innym kierunku niż ja. Jednak, widziałam że sie jemu podobam, często sie na mnie ukradkiem partzył. Ale nigdy sie nie starał mnie poznac. Coś mnie w Nim intrygowało, jednak nie jestem w stanie stwierdzic, co dokładnie. Myślę że charakterem i trochę podobnym, wydawał mi się do mojego ojca, mozliwe ze przez to, darzyłam go niewyjasnioną (jakąś tam w pewnym sensie) sympatią. Zagadkowym było też to, że gdy mijaliśmy się na korytarzu w szkole, czułam takie ciepło w brzuchu,, dosłownie, kiedy czułam jego wzrok na sobie, czułam takie przyjemne mrowienie. Jednak, byliśmy tylko na cześć. Kurcze;), nie mogę sobie o tym przypominać. Niedobrze, bo teraz, choć wcale nie chcę, to często o nim myslę. O rety, muszę z tym skończyć, bo to źle wróży, i zniszczy mi psychikę. Mam nadzieję, że się nie zakochałam, bo to byłaby całkowita katastrofa. Nieeee, muszę zając się szkołą, to jest dla mnie najważniejsze. On szkołę już skończył, już nie mieszka pewnie w tym miescie, tylko znalazł sb prace, może nawet i dziewczynę, czego nie jestem pewna. Dobra, koniec z tym, pora wziąść się do roboty, jak zawsze.
Anyway....
 Dziś wybieram się na następną imprezę - a mianowicie - urodziny mojej koleżanki. Mam nadzieję że będzie to udany wieczór;)
Pozdrawiam wszystkich i czekajcie na relację z zabawy, w moim poście.
Tymczasem-trzymajcie się;)

piątek, 1 listopada 2013

Wszystkich Swietych... randka z przystojniakiem.... zmarnowana szansa... mozliwa impreza. Kiedy codziennosc staje sie niecodziennoscia

Witam Was kochani. Dziś jest święto Wszystkich Swietych. Dzień odwiedzania grobów bliskich i przypominania sobie chwil, kiedy jeszcze zyli, wgl. pamięci o nich, a także spotkań z rodziną. U mnie to swieto wyglada, zazwyczaj podobnie. Rano odwiedzam z rodziną groby bliskich, w różnych miejscowościach, potem zazwyczaj o 12. jest msza sw, (wtedy też spotkałam się z rodzina)a po niej wracam do domu.Od jakiegos czasu też, jeździmy z rodziną oglądac wieczorem kolorowe światełka na grobach. Dzis tez bylam i musze przyznac, ze to b piękny widok. Po prostu uwielbiam;)
Przyjaciolki...
Zastanawiam sie, kiedy sie z wami spotkam, kochane. W ten weekend chyba nie, bo zjezdzam w niedziele juz, a jutro na impreze pojade moze, wiec naprawde nie wiem. Strasznie nad tym ubolewam:/ Jest mi smutno i przykro:( Wgl co to za sprawiedliwosc ze ja moge tylko w niedziele odwiedzac znajomych a brat moze kiedy chce, to nie fair:( Zalezy od taty, czy mi woz pozyczy, czy tez nie. Mam nadzieje, ze kiedys to w koncu nastapi, bo zapomnimy o sobie, a to juz fajne nie bedzie:( Wiedzcie, ze cokolwiek sie stanie, dobrego czy zego, zawsze bede po Waszej stronie i zawsze bd o Was pamietac, chocby nie wiem co;)
Sprawy sercowe...
O ile to tak można nazwac. Nie wiem czemu, ale nie mam szczescia w miłości. i to naprawdę:(. Z resztą opowiem Wam, co mi się przydarzyło ostatnio.
A więc, zaczne od samiuśkiego począteczku;) Moim kolezankom ciągle nie pasuje, że jestem sama ( ogólnie wyglądam na smutną z tego właśnie powodu) więc jedna z nich postanowiła mi da nr do swojego kolegi, który nie ma  aktualnie dziewczyny. Powiedziała "tylko odezwij sie do niego, a on na pewno ci odpisze". opisała go dośc szczegółowo " Ma na imię .... jest przystojny, inteligentny, wysoki, starszy. Pomyslałam, pewnie wkręca, ale co tam, sprobuje, moze warto? Jak sie pożniej okazało nie było warto, bo ten chlopak okazał sie byc zwykłym napaleńcem i tyle. Ale po kolei.
No więc odezwałam się kilka dni później, do niego. Wkręciłam że pomyliłam numery, że pisałam do innego chłopaka, który ma tak samo na imię jak on. Musze stwierdzic ze nie do konca chwycil przynete, ale ucieszył się mimo wszystko, że tak miło i fajnie się jemu ze mną pisało. Cieszył się też, że w ten dziwny sposób poznał kogoś nowego. Nazajutrz zaproponował mi spotkanie. To mnie bardzo zaskoczyło, gdyż pomyślałam wczoraj z nim pisałam a dzis juz chce sie spotkac, to dziwnie podejżane. Przekonał mnie tym, że akurat tego dnia był w mieście w którym studiuje, i nie wiedział sam kiedy następnym razem tu zagości, więc się zgodziłam. Jakiegoż ja też miałam stracha, pomyślałam, rety, to jakis napaleniec, albo dziwny koleś, że juz tak szybko chce sie spotkac, ale do rzeczy. Wczesniej napisałam mu jak wygladam, zeby mnie rozpoznał na miejscu (zaznaczam że nigdy sie wczesniej nie widzielismy, ja jego po portalach spolecznosciowych nie szukałam ,z reszta on mnie tez, wiec to była 1 wielka niewiadoma, i to było nasze pierwsze spotkanie, taka randka w ciemno) Gdy przyszłam na umówione miejsce spotkania, na konkretną godzinę, moim oczom ukazał się ideał mężczyzny - wysoki, szczupły, wysportowany, dośc umięsniony i bardzo przystojny brunet, ubrany niczym model. Z wrażenia aż mi szczęka opadła (mówiąc w przenosni oczywisciexd). Ach ta moja słabosc do przystojnych facetów;)Uszczypnełam sie dyskretnie w rękę, zeby sprawdzic czy ja snie. Jak się okazało,  to nie był sen! To była najprawdziwsza rzeczywistośc;) Okazał się byc dzentelmenem. Na poczatku wytlumaczyl mi ze sie spoznil i wgl czemu. Potem przeparkowal samochód, aby miec blizej do niego dostep. Odnioslam wrazenie ze chyba mu sie spodobałam, bo juz na samym poczatku mnie skomplementował i prawie non stop prawie patrzył sie na mnie swymi slicznymi oczetami, az mi sie goraco robilo, i zaczelam sie peszyc. Od razu zauwazyłam ze to bardzo porzadny, bystry i wygadany chlopak, po prostu wulkan energii.Poszliśmy na lody. On opowiedział mi sporo info o sobie i sporo sie o nim dowiedziałam. Zołnierz, prawie konczący studia, lecz ateista, ojciec bogaty, wysoko postawiony, matka średniozamożna, w sklepie odziezowym pracujaca. On sam, jak na ta chwile biedny, (jezdzi takim rabnietym gruchotem, powiedział ze nie stac go na porzadny samochod, no ale kogo stac w dzisiejszych czasach?), mnie tez nie stac, bo jestem studentką na utrzymaniu rodziców, pieniądze nie są dla mnie ważne, liczy się człowiek. Ale powiedział ze sie dorobi;) Paradoks gonił za paradoksem.Jednak, kiedy tak mówił, z superciacha, którego poznałam na samym początku, mówiąc metaforycznie blednął mi w oczach. Stał się zwykłym, i myslałam ze tez normalnym i porzadnym chlopakiem. Zauwazylam kilka wad. Np, on wszystko bierze do sb wszystko strasznie doslownie. Jest strasznie porywczy. Trzecią wadą jest to, że on jest taki kochliwy tzn. ze już na 1-szej randce potrzebuje dotyku ciepla czulości (non stop sie do mnie przytulał, na co mu pozwoliłam, i próbował mnie pocalowac, ale sie nie dalam- sorki ale staram sie byc porzadna i zachowywac sie przyzwoicie, calowanie sie na 1 szej randce nie lezy w mej naturze, mam swoje zasady ) Uznał mnie chyba za jakąś oziębłą czy coś, bo zaczal sie inaczej zachowywac, tzn zachowywal dystans do mnie, i juz tak niechetnie ze mna gadal.Podczas randki non stop odzywały się moje wszystkie kompleksy - zostaw go w spokoju, on jest za ładny dla ciebie, nie jestes jego warta. Czulam sie nieswojo, po prostu nie wierzyłam ze ktos tak przystojny, moglby zainteresowac sie kims takim przecietnym jak ja. Na koniec randki, zaproponowal mi zabawe haloweenowa, która sam organizowal, ale odmowilam, bo chcial mnie przenocowac u siebie, tzn nie odwiozlby mnie do mego domu. Domyslam sie, co moglby mi zrobic, jak dla mnie, to za wczesnie na takie wypady. Na koniec randki, zaproponowal, ze mnie odwiezie (kurcze pelna kulturka, nie spodziewalam sie tego po nim). Pomimo wielu obaw, i zapewnieniu przez niego, ze nic mi nie zrobi zgodzilam sie, i odwiozl mnie na osiedle, a nawet wiecej, pod sama klatke schodowa mnie odprowadzil. Lecz nie rozumiem tego bo, teraz sie chyba obraził, już od tygodnia nic mi nie odpisuje na sms nie dzwoni, wgl nie daje znaku zycia. Dla niego przestałam istniec. Zastanawia mnie tylko czy to moja wina? Bowiem wtedy, dzień po spotkaniu miałam wesele mojego kuzyna, w którym On chciał też uczestniczyć, ale że było za późno, aby kogokolwiek się spytać o zgodę, odmowiłam. I może to było tak zwanym "gwoździem do trumny", bo już potem się nie odzywał wcale. Nie wiem, co mam o tym myslec. Moze i lepiej, ze tak sie stalo, on był jak to mowia - goracokrwisty a ja jestem zimnokrwista, tzn ze mam mniejsze potrzeby w czulosci niz on. Moge tylko sie domyslac i spekulowac, ze on do mnie nie pasował, bylam jego prawie całkowitym przeciwienstwem, on ekstrawertyk ja introwertyczka, on z miasta, ja ze wsi, ja katoliczka on ateista i cała masa innych. Odzywaja się od czasu do czasu moje mysli - no tak, to bylo zbyt piekne by moglo byc prawdziwe, przeciez ta znajomosc od poczatku zle rokowała. Mam przynajmniej nauczkę na przyszłośc.

Chłopaków obserwacja ciąg dalszy...
Nie poddałam się po tym doswiadczeniu. Nadal oglądam sie za chłopakami. Po raz pierwszy w zyciu, musze stwierdzic, ze warto byc młodym i mieszkac w miescie. Ach te podróże komunikacją mejską, i obserwacja wielu przystojnych studentów bez konca (robie to tak dyskretnie, ze zaden z nich nie zauwaza, ze ich obserwuje, i to jest super;) i dobrze, bo przynajmniej, podróż od razu mi się umila, mogąc się na nich patrzec;)Ostatnio wpadł mi w oko pewien student, ktory wraz ze mna wracal 1 autobusem w moje rodzinne strony. Ach jak przyjemnie, było mi sie na niego dyskretnie spoglądac (z jego strony zero odzewu, z resztą jak zawsze, bo ukrywam to, że niby obserwuję kolesi;) poprawa humoru gwarantowana;)

Jutro moze brat mnie zabierze na jakies halloweenowe party, w pobliskiej miejscowosci, ale to jeszcze nie jest pewne. Ja tam zawsze jestem chetna, jak cos;)
Dzia ze jestescie ze mna kochani, dziekuje za czytanie moich postow, i czekajcie na nastepny. Mam nadzieje, ze bedzie sie dzialo. Tymczasem pozdrawiam;)

poniedziałek, 21 października 2013

Imprezy, nowe znajomości, studenci - nie ma to jak sztuka podrywu, której cały czas się uczę od ekspertki;) Ale, muszę przyznać, że przede mną jeszcze długa droga.

Witam ponownie;)
Prawdę mówiąc, niewiele wydarzyło przez ten, i ubiegły tydzień, ale po kolei.
Co u mnie...
Stwierdzę to tak - jakoś leci! W tym roku piszę pracę licencjacką, więc będę miała z tym full roboty, ale- póki co, jak narazie jest dobrze, obowiązków nie za dużo ale też i nie za mało- tak w sam raz;)
Do domu zjeżdzam, pod koniec tego tygodnia, z racji b. ważnej sprawy, którą muszę wtedy załatwić, o ktorej wam kiedys powiem. Ogólnie, teraz będę dużo częściej jeździć w rodzinne strony, a to z tego względu, iż wiąże się to z badaniami, które muszę wykonać, gdyż są mi one potrzebne, do wykonania pracy. Dlatego też, możliwe, że w końcu spotkam się kiedyś z moimi przyjaciółkami w komplecie. Mam taką cichą nadzieję;)

Imprezy, kluby.... zabaw i melanżów (jeszcze, choć za chwilę to się zmieni) czas;)
Wiadomo, w wirze szkolnych obowiązków, trzeba czasem znaleźć chwilkę wytchnienia. Tak więc, w tamtym tygodniu, wybrałam się z koleżankami (z roku i nie tylko) do jednego z miejskich klubów. Jak to bywa na tego typu imprezach, (z racji tego, że byłyśmy w większej grupie dziewcząt) rozdzieliłyśmy się na jakiś czas, i chodziłyśmy po klubie, bawiłyśmy się, itp. Ja akurat, byłam z koleżanką, która zawsze na imprezach ma wzięcie, ale też i sama wyrywa kolesi (ma wyrobione zagadywanie- jak to mówi- lata praktyki czynią swoje;). Tak było tez i teraz.  Wyrwali nas kolesie.Tylko ze - no własnie i znów musi być coś nie tak. Mówiąc do rzeczy,chłopak, któremu przypadłam do gustu zachowałsie dziwnie. Wymieniliśmy się numerami tel, jednak on zastrzegł, że lepiej, żebym to ja się do niego odezwała pierwsza, czy to w smsach czy w połączeniach - niewazne, gdyż on nie lubi pierwszy się do dziewczyny odezwać - tak mi powiedział. Na drugi dzień po impr odezwałam się pierwsza, to odpisał. Potem odpisywał coraz mniej. Z drugiej strony, pomyślmy, ile można?.Teraz, wygląda to tak, że czy do niego pisze czy np dzwonie, to wgl go nie obchodzi, bo się nie odzywa. Nic złego nie zrobiłam, nie obraziłam nie narzekałam, nie krytykowałam, a on sie tak zachował. Nio, to muszę stwierdzić że trudno, nie spodobałam mu się:/ A szkoda bo chłopak na poziomie, kulturalny, wysoki, lecz normalnej, przeciętnej urody.Echhhhhhhhhh:/
Jeszcze na tej impr, koleżanka moja, dała mi numer swojego byłego chłopaka, z któryms sie kiedyś spotykała. Mówiła ze tylko 4 lata starszy ode mnie, wysoki i przystojny brunet, mieszka w tym samym miescie, a do tego, gra w siatkówkę. Pomyślałam no no no... niezłe ciacho musi być z niego. Kazała mi się odezwac do niego, bo podobnież nie ma dziewczyny i też chciała zeby sie nie wydało ze to ona mi dała ten nr, w sensie że mam go nie od niej. Prawdę mówiąc, do tej pory się jeszcze nie odezwałam, bo mam pewne wątpliwości, no i nie mam dobrej wymówki, jakby coś. Ale pomyślę nad tym.

Kwestii chłopaków ciąg dalszy...
W pewnym supermarkecie, na moim osiedlu, 15 min drogi ode mnie, bardzo podoba mi sie 1 chłopak, który tam pracuje. Nie wiem jak ma na imię, wiem, że jest ochroniarzem, wysoki brunet, dobrze zbudowany, dość przystojny, i taki trochę jakby zagubiony i nieśmiały - wnioskując po jego zachowaniu. Wiem ze jest studentem, gdyż kiedyś, gdy byłam tam na zakupach, usłyszałam, jak mówił o tym do swojego przełozonego. Dlatego też, dość często tam chodzę, i staram sie jego jakoś podrywać- ale z jego strony, nie ma odzewu. Co robię? - jak to co, przechodzę koło niego tak dość blisko, potem się do niego uśmiecham, i delikatnie obserwuję. Jak on się na mnie (raz na 100 lat) spoglądnie, to ja wtedy patrze sie mu w oczy lekko usmiecham,i idę dalej. Jednak on, nawet się do mnie nie uśmiechnie, tylko odwraca wzrok ode mnie. Obczajam 6 możliwości:
a)ma dziewczynę
b)nie jestem w jego typie, nie podobam mu się
c)wstydzi się mnie, jest niesmiały
d)możliwe ze się mu podobam, ale się ukrywa i nie okazuje tego (bo np. boi się reakcji)
e)jest w pracy i w dodatku zajety swoimi sprawami i nie mysli o dziewczynach
f)ale to najmniej prawdopodobne - jest gejem. Nie to niemożliwe, gdyż widziałam jak na inne dziewczyny w tym supermarkecie zerkał.
Teraz nasuwa mi się pytanie -czemu mam ciągle tak, że ten chłopak, który mi się podoba, to odnoszę wrażenie, że ja się jemu nie podobam? Albo jest wręcz na odwrót. Dziwne, prawda? i bardzo skomplikowane. No cóż, tak już mam, co zrobić, może kiedyś się to zmieni.

Dziś przytrafiła mi się dziwna sytuacja. Jestem w supermarkecie, koło szkoły (nie w tym co moje ciacho pracuje). Zrobiłam zakupy jak zawsze. No i wychodzę z niego,a tu jakiś koleś w dresie, i spodniach jeansowych (ale muszę przyznać, że nawet galanty)
 podszedł do mnie i powiedział - Pani już wychodzi?
Ja na to: No, niestety tak.
On: Ojej, jaka szkoda, no trudno, ale jesli Pani chce, może się pani wrócić po coś.
Ja na to: niestety nie ale dziekuję,
 i co zrobiłam? - poszłam sobie, z resztą on też
Jeszcze nigdy wczesniej, obcy facet do mnie nie zagadał (nie wliczając w to oblesnych typow i pijaków). Łał to rekord;) Niesamowite i niezwykłe.
Z troche innej beczki...
Najgorsze jest to, ze dzwoni ciągle do mnie oblesny, brzydki, sporo starszy ode mnie sasiad, ktory nie moze o mnie zapomniec wgl. A ja robie mu na złość i specjalnie nie odbieram. Ale zdrugiej str jestem ciekawa ile to jeszcze potrwa? Nio zobaczymy.
Poki co, mam teraz przerwe w zajeciach, ale zaraz tam wracam, tak wiec zycze Wam wszystkiego dobrego, no i czekajcie na kolejną porcję mych wydarzeń z życia, a także na różne smieszne i dziwne sytuacje które mi sie przydażają. To dziś na tyle. Tak więc pozdrawiam Was i do następnego postu kochani;)

poniedziałek, 7 października 2013

Gdy skupiasz się tylko na niepowodzeniach, wiedz że możesz uczyć się na błędach, i w całej na pozór złej sytuacji, znaleźć światło w tunelu. Tylko musisz tego chcieć, i przede wszystkim zacząć działać.

Witam Was po trzytygodniowej przerwie. Przez ten czas, niewiele się wydarzyło.
Po pierwsze...
Myślałam że spotkam się z moimi przyjaciółkami w 2 tygodnie wakacji, gdzie przebywałam u rodziców. Nie wyszło, niestety spotkać się w trójkę, jednak z jedną z nich się przypadkiem na targu spotkałam. Ale wiadomo, co daje gora 10 minut spotkania, a jaką różnicą jest np cała godzina czy dwie. Ale, dobre i to;) Problem tkwił w tym, że ja mogę odwiedzać przyjaciółki tylko i wyłącznie w niedzielę, w inne dni nie mogę, gdyż rodzice mi nie pozwalają bo muszę pomagać rodzicom w gospodarstwie lub w domu. Dlatego tez teraz, na ta chwile nie jestem w stanie stwierdzić kiedy dokładnie sie spotkamy, ale mam nadzieje ze kiedyś jednak to nastąpi;) Mam tez nadzieję, że przyjaciółki nie pomyślą sobie, ze sobie olewam, i już się nimi nie interesuję, co nie jest prawdą.
Po drugie...
W te 2 ostatnie tygodnie wakacji, byłam na dwóch imprezach. Ale wiadomo, bez moich przyjaciółek było strasznie lipnie:/ Imprezy, samej bez znajomych kolezanek, nigdy mi sie nie udawały nie udają i chyba nie beda udawac nigdy. Mimo iż poznałam kilku kolesi, jak zwykle, okazali się być nie w moim typie. Rety, czemu ciągle natrafiam na jakichś palantów i nieudaczników! Wrrrrrr:/ Znów jestem sama
Tak sobie czasem mysle, chyba jestem jakaś pechowa albo mam zły charakter.  Wyobraźcie sobie, że przez pół września, pisałam z kolesiem poznanym na czacie. Nawet się spotkaliśmy, ale że miałam wazne powody przez te 2 tygodnie wakacji, i nie było mnie wtedy w tym mieście, jak to zazwyczaj bywa - znalazł sobie inna. Ubolewam nad tym, gdyż jest on bardzo przystojny, i niesamowicie inteligentny (po studiach). Ale to domena ślicznych mężczyzn - oni wciąż szukają kogoś lepszego, aby jak najlepiej trafić i się dopasować. Zawsze tłumaczę to sobie, ze nie jestem wystarczająco dobra dla tego typu facetów, no ale cóż zrobić, takie jest życie. Pocieszające jest to, że zostałam jego - tylko i wyłącznie kumpelką do pogadania. Ale taki układ też mi odpowiada.
A teraz to już w ogóle zostałam sama...
Dziewczyny z uczelni, z jednej grupy, mnie zostawiły - i to dosłownie. Stwierdziły, że jestem nudna, myślę tylko o nauce i o niczym innym. Przez to, jak mamy zadania do zrobienia grupowo, zostaję z tym sama, gdyż one nie chcą mnie w grupie. To już koniec z robieniem zadań, czy wspolnymi imprezami z nimi na miescie. Z reszta, jak robiłam z nimi zadania, to wszystko musiałam robic sama, albo na odwrót, one same robiły zadanie mnie nie dopuszczając. Co za okrucieństwo! Czasem to już nawet nie mam chęci iść na uczelnię, i chcę wszystko rzucić, a zając się czymś pożytecznym - czyli sprzątaniem po ludziach, co umiem robić najlepiej, albo zamiataniem ulic, taka prawda:/ Jestem smutna, właśnie z tego powodu, że jestem sama. Powiem nawet więcej - na przerwach na korytarzu tez stoję sama, i wtedy czuje się jak jakiś dziwoląg, niedorozwój. Zastanawiam się tez często, co ja tu robię, w sensie na tej uczelni. Jest po prostu zajebiście!
Na domiar złego...
Jeden z kolesi, który najbardziej mi się podobał na tej uczelni, (czego się nigdy nie dowiedział, bo mu nigdy o tym nie powiedziałam, z nieśmiałości i z braku odwagi by zagadać) skończył magisterkę i odszedł z tej uczelni raz, i pewnie już na zawsze. Z resztą on tez był bardzo niesmiały względem mnie, i nawet nie wiem, czy się tez mną wgl interesował, czy nie. Teraz, jak to mówią, już po ptakach. Tak sobie czasem myślę, ciekawe czy już gdzieś pracuje... Dobra, muszę natychmiast przestać o nim myslec, bo się nieszczęśliwie zakocham, i będę cierpieć - w moim przypadku, trwa to 2,5 lata:/ Mam nadzieję że znalazł sobie jakąś dziewczynę, byłabym wtedy o wiele spokojniejsza.
Teraz...
Na chwilę obecną skończyłam z czatami, spotkaniami, imprezami, zamierzam tez zrezygnować z smsów do kolesi  poznanych na imprezie, i wziąść się poważnie do roboty. Po tych wszystkich niepowodzeniach i przykrościach, które mnie spotkały, muszę się wziąść w garść i uczyć się, gdyż to już ostatni rok studiów, będę pisać licencjat na tym roku. Będzie ciężko, jednak mam nadzieję, że dam radę. Póki co, muszę już robić bieżące zadania, i skolekcjonować literaturę do mej pracy. Więc trochę pracy mam  A  jak wiadomo, nauka zawsze była, jest, i mam nadzieję że w przyszłości będzie dla mnie najważniejsza. Kurde no, muszę się postarać, nie mogę wpaść w depresje, nie ma takiej opcji. Muszę być silna.
Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie, i do następnego postu ;)


sobota, 14 września 2013

Załatwienie ważnych spraw, przynosi wiele satysfakcji - o życiowych wydarzeniach wprost mówionych

Witam po dłuuuugiej przerwie. Wiele się przez ten czas wydarzyło, o czym chciałabym Wam opowiedziec;)
Na początku...
Jestem szczęśliwa że wszystkie ważne dla mnie sprawy, związane z uczelnią, udało mi się załatwic  w tym tygodniu. Praktyki zakończone sukcesem, egzaminy zdane, dokumenty rozliczone, czegóż można chciec więcej;)
A jednak można...
W niedzielę były dożynki, na których nie byłam, za co strasznie ubolewam. Straciłam okazję na możliwośc wyszalenia się, na festynie, który po raz pierwszy, był organizowany w mej rodzinnej miejscowości.Miałam ku temu bardzo ważny powód, o którym wiedzą tylko moje przyjaciółki.
Tymczasem...
Przedwczoraj wróciłam do domu, zostały mi 2 tygodnie wakacji, ale - dobre i to  ;). Mam nadzieję, że zdążę się jeszcze w tym miesiącu spotkac z przyjaciółkami, których (ja, ale one pewnie też) z utęsknieniem wyczekujemy. Ale spoko, jakaś niedziela na pogaduchy się znajdzie;)
Z innej beczki...
Pewnego razu, gdy wybrałam się na zakupy, do jednej z drogerii. Jak zazwyczaj, wybierałam swoje zakupy. Jednakże, moja uwaga skupiła się na starszej pani(około siedemdziesiątki), która, z pomocą ekspedientki, wybierała sobie podkłady do twarzy. Po pokazaniu wszystkich dobrych produktów, pani wybrała 1 z nich i spytała się o konsystencję. Ekspedientka na to że bardziej kryjący. Na to ta pani powiedziała to dobrze- jak to oceniła - zima idzie, trzeba się grubiej smarowac;) Po tych słowach sprzedawczyni się tak leciutko zaśmiała, ja przy okazji też;)
O innej sprawie...
Jeszcze kiedy miałam praktyki, byłam świadkiem niezwykłego wydarzenia. Kiedy wracałam z praktyk, do miasta w którym mieszkam, do autobusu wsiadł młody chłopak . Był on ubrany elegancko w garnitur, w ręku trzymał czerwoną różę. Nie trudno było się domyślec,  że jedzie do swojej dziewczyny i tak się też stało. Na przystanku, czekała na niego dziewczyna, normalnie ubrana. Gdy tylko zauważyła tego chłopaka wychodzącego z autobusu, rzuciła sie jemu na szyje,  po czym, obściskała i obcałowała go za wszystkie czasy. Niezwykłym było poświęcenie się tego chłopaka dla dziewczyny. Pokonał on  prawie 60 km aby spotkac ukochaną. Było to niesamowicie słodkie i niecodzienne wydarzenie. Teraz ju z wiem, jak wielka może by potęga miłości, przezwycięży taką odleglośc a nawet i wiele większych.
O teraźniejszej sprawie...
Dziś sobota, wiadomo, dziś mam sprzątanie w domu, pieczenie ciast..., itp. itd. Wieczorem pewnie na imprezę z bratem i jego kumplami pojadę (o ile mnie zabiorą). Ale powiem Wam że bawic się samej w klubie, bez moich przyjaciółek i znajomych mi się wcale nie uśmiecha. Teraz tylko wspominam jak kiedyś razem imprezowałam z ekipą przyjaciółek, fajnie było, i wygląda na to, że już chyba tak nie będzie. Wszystko przez nasz odwieczny problem z transportem, o którym kiedyś wspomnę.
Jutro, możliwe że odwiedzę moje przyjaciółki, ale wiadomo, plany można miec, tylko gorzej, z ich realizacją, które zależą od moich rodziców i od tego czy mi pożyczą samochód i bd mogła sama pojechac,czy znów mnie brat podwiezie. Ale to już temat na innego posta.
Tymczasem, nie jestem w stanie przewidziec przyszłości, godzę się z teraźniejszością, tak więc jak będzie, to zobaczymy .
Pozdrawiam Was serdecznie, i do następnego postu;)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Czasem chciałoby się powiedzieć jak ten czas szybko mija.... o różnych życiowych sprawach i dylematach.

Witajcie po przerwie w nieodnawianiu postów. Jak zapewnie zauważyliście w końcu dodałam nową muzę na bloga. Możecie więc śmiało odsłuchiwać;)
Ze zbioru niecodziennych wydarzeń...
Wczoraj, była niedziela, wiadomo. Muszę Wam powiedzieć że spędziłam ją świetnie, tak jak nigdy. A więc tak: rano byłam w osiedlowym kościele, potem, pomyślałam sobie - dawno już nie jadłam obiadu na mieście:) Skorzystałam więc z okazji, i poszłam do pobliskiej pizzerii - w której - serwują obiady;) Najadłam się do syta. Potem, wróciłam do domu. Nagle, słyszę dzwonek do drzwi. Kto to może być? - pomyślałam. Wnet przypomniało mi się, że mama, dzień wcześniej dzwoniła do mnie i mówiła, że może wpadną do mnie z wizytą na następny dzień. Racja, tylko że zazwyczaj jest tak, że jak oni coś sobie zaplanują to się nie udaje. Jednak, tym razem było inaczej;) Tak więc, ugościłam ich u siebie, potem za oporną namową, (gdyż byli zmęczeni podróżą), pojechaliśmy na pobliski miejski festyn, który się akurat odbywał. Nieco później, pojechaliśmy z całą rodzinką do zoo. W sumie, było fajnie, dawno tam nie byliśmy, tymbardziej w tym miescie - to praktycznie nigdy. Bardzo lubię, gdy gdzieś z rodziną wyjeżdżam, na wycieczki, tymbardziej, że widzimy się razem, praktycznie tylko we wakacje, a w roku akademickim, w niektóre weekendy, i na wszystkie większe święta. Pozatym, brakuje mi ich towarzystwa, prowadzenia samochodu i imprez (chociaż bywałam na nich sama z dziewczyn, jednak, to zawsze jakaś rozrywka). Tu w dużym mieście nie mam z kim na imprezy chodzić, ani wgl nie mam żadnego towarzystwa. Koleżanki ze studiów juz dawno praktyki pokończyły, i każda z miasta dawno wyjechała. Sąsiedzi natomiast wciąż są w pracy, i późno z niej wracają, tak więc nie ma z kim pogadać. Dla mnie, pozostają obowiązki, ale, to już inna bajka.
Z innej beczółki......
Tak się złożyło, że dożynki w mej rodzinnej miejscowości, odbywają się, za 2 tygodnie, jednak z bardzo waznych przyczyn osobistych nie bede mogla ich przygotowywac a tymbardziej w nich uczestniczyć. Mam nadzieję że nikt nie będzie za to na mnie zły, rodzice to rozumieją, przyjaciółki też zrozumieją, kiedy ich też poinformuję o tym.
Pozatym....
Jutro kończę praktykę - nareszcie;) Muszę dopilnować by dokumenty się zgadzały, napisać sprawozdanie z praktyk, i zanieść do podpisu, i wreszcie będzie koniec;D
Jednakże....
Wciąż czuję, że czas mi tak szybko ucieka, wciąż mi go brakuje na cokolwiek. Mało tego, nie mam kiedy odpisywać, na wiadomości przyjaciółkom, i znajomym, co bardzo mnie martwi, z resztą innych też. Nie jest kolorowo, muszę coś z tym zrobić. Bodajże przedwczoraj, znajomy mi napisał wiadomość na portalu społecznościowym, a ja mu nic nie odp. Nic dziwnego, po prawie 6 czy 7 latach, przypomniało się jemu o moim istnieniu. Niech spada, nie będę dobroduszna dla takich osób, mam swoje zasady. Nie lubię też, gdy znajomi czasem mnie zauważają, czasem nie (chodzi mi o mówienie cześć). Ja staram się zazwyczaj mówić cześć jak kogoś znam, jednak wczoraj i dziś, chociaż spotkałam ich na mieście, nie odpowiedzieli mi. To bardzo niemiłe i niegrzeczne zarazem.

Dziś i wczoraj, jadłam chyba najlepszą bułkę w mieście, w którym odbywam praktyki;) Serio, w życiu tak dobrego pieczywa nie jadłam. Nawet napiszę Wam więcej - to miasto naprawdę mi się podoba. Tylko szkoda, że się nie mogę przeprowadzić, ale to już temat na innego posta, o którym może kiedyś wspomnę.
Anyway...
 Ostatnio w Cosmo czytałam świetny artykuł, o zwiększeniu sobie czasu w ciągu dnia. Możliwe że, jeśli wypróbuję którąś z nich, to, myślę, że coś się zmieni w tej kwestii, mam nadzieję, że na plus oczywiście ;)
Tymczasem słuchajcie utworków i do następnego postu;)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Raz jest dobrze a raz nienajlepiej. Jednak każdy dzień to nowe jutro, wydarzenia, sprawy i obowiązki, którym musimy podołać. Powrót do rod

Witajcie po dość długiej przerwie. Na samym początku, pragnę przeprosić moją przyjaciółkę, gdyż, w zeszłym tygodniu miała urodziny, natomiast ja zachowałam się niewłaściwie gdyż nie złożyłam jej życzeń, dlatego źle się z tym czuję i żałuję bardzo. Doskonale pamiętałam którego to dnia było, miałam nawet przypomnienie w telefonie ustawione, jednak nie dałam rady, gdyż bylam bardzo zapracowana. Tego dnia odbywałam praktykę, która, łącznie z dojazdami trwała przez cały dzień aż do 6 po południu:/ nie wspominając o innych, równie ważnych obowiązkach:( które musiałam wykonać w tym dniu i kolejnym. Moja mama też nie była zachwycona z mego braku czynu. Dlatego też myślę że postaram się naprawić ten błąd  - wpadnę w odwiedziny, w którąś niedzielę, jeśli obie będziemy miały czas, i się wytłumaczę, może nawet ułożę śliczne życzonka, jak mojej drugiej przyjaciółce, ona na pewno zrozumie;)
A teraz trochę o tym, co u mnie.....
Więc tak, kiedy był lipiec, pomagałam rodzicom w gospodarstwie - o czym już doskonale wiecie. Z poczatkiem sierpnia, rozpoczęły się praktyki, i powiem wam, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Szczerze, myślałam że będę tylko sprzątac, jak to zwykle na praktykach w moim przypadku bywało, ale nie tym razem. Wreszcie mam porządne zadania do zrobienia, przełożone są dla mnie miłe, dużo się uczę nowych rzeczy, pozatym mam swoje stanowisko pracy - biurko i stanowisko z komputerem. Jestem szczęśliwa, na tą miłą odmianę. Na dodatek, pracuję mało godzin (ze względu na długie dojazdy i powroty z jednego miasta do drugiego) i tylko 2 dni w tygodniu. Więcej chcieć już nie można. Do rodziny wpadam jednak co 2 tygodnie, bo bilety są drogie, a po 2 mam też inne obowiazki, związane z nauką.

W tą sobotę  byłam z bratem kuzynką kuzynem i kolegą mego brata na imprezie, ale tym razem nie tam gdzie zwykle. No i myslę sb, na takich imprezach nie ma nikogo ciekawego - znow sie pomyliłam. Nie starałam się wypatrywać fajnych chlopaków, bo przypuszczałam że takich nie ma, jednak ku mojemu zdziwieniu zauwazylam pewnego chlopaka. Patrzę dalej i oczy przecieram - tak, to... nieziemsko przystojny fotograf z klubu w którym byłam. Był całkowicie w moim typie -przystojny, wysoki, dość sportowa sylwetka, lekko nieśmiały,ładnie ubrany, starszy ode mnie. Mówię sb że nie zmarnuję takiej okazji, wiec zaczelam sie do niego usmiechac. Jednak On chyba nie chwycił o co mi chodzi, lub po prostu wydalam sie nie w jego typie, albo tez najzwyczajniej w swiecie mial już dziewczynę, bo nie chwycił przynęty.Całą imprezę jego obserwowałam, żyjąc nadzieją że mnie dostrzeże, nawet zrobił nam wszystkim zdjecie, tak sam z sb, ale nie widziałam żeby odwzajemnił mi uśmiech. Echhh, teraz nawet nic o nim nie wiem, nawet nie mam pojecia czy jeszcze go kiedys zobacze, ale czas pokaze.Mam słabosc do przystojnych facetow, na serio, jednak jak szybko ich poznaję, tak samo szybko odchodzą.Ale co zrobic, widocznie nie mam szczescia w milosci i nie natrafilam jeszcze na swojego.

Dziś miałam szalony dzień.Gdy wracałam z praktyki, z innego miasta, wsiadłam w autobus i zostawiłam obok siebie wolne miejsce, jak zawsze niczego się nie spodziewając. Nagle usłyszałam, potem zobaczyłam, jak  do tego autobusu wsiada przystojny chłopak - ubrany był na galowo, pomyslałam ze pewnie jakis urzednik. Okazało się że jest studentem, bo taki bilet kupował. Pomyslałam super, wreszcie jakas odmiana (do tej pory podróżowałam z niczym nie wyróżniającymi się ludźmi). Zauważyłam też że ten chlopak szuka miejsca zeby usiąść, spojżal sie na mnie a ja na niego i spytal "czy można" a ja na to "proszę". W tym momencie spartoliłam wszystko. Ponieważ byłam w takim stresie, jak on siedział ze mną, (to przez słabość i nieśmiałość do przystojnych mężczyzn) nie byłam w stanie spojżeć się na niego dłużej niż 5 sekund, ale pomimo tak krotkiego czasu, dowiedziałam się co studiuje. Czytał książkę, kątem oka zauważyłam że czyta podstawy prawne zarządzania w przedsiębiorstwie - lepiej być chyba nie mogło, albo przyszly prawnik, albo menadżer czy może nawet przyszły zarządca. Ale niestety moja niesmiałośc zrobiła swoje. Teraz biję sie w pierś, gdybym do niego zagadała a nie dziko uciekała wzrokiem, może miałabym szansę na fajną znajomość. Widocznie, mozliwe ze sie jemu spodobalam, bo czesto zerkal w moja strone i non stop bylo mu niewygodnie, stale sie wiercił i kręcił na tym siedzeniu, był jakby taki poddenerwowany troche. Może i nie pasowalibyśmy do sb ale pogadalibysmy sb troche, a tak to już nic sie nie da zrobic.

Jeszcze tego samego dnia, poszłam do supermarketu zrobic zakupy. Pewien miły starszy pan chcial mnie przepuscic w kolejce do kasy, jednak ja jego przepusciłam. Pieknie mi podziekował i zaczal ze mna rozmowe o sobie i swoim zyciu. To niezwykłe, jak to takim drobniutkim gestem można drugiemu człowiekowi przynieść choć odrobinę szczęścia, a krótką rozmową pocieszyć, w codziennych zmartwieniach. Takie rzeczy (przynajmniej mi) nie zdarzają się na codzień. To bardzo dobre i pouczające doświadczenia. Może dzięki nim wreszcie się czegoś nauczyłam.

Póki co, jestem zapracowaną singielką, odbywającą praktykę i jednoczesnie pomagającą rodzicom, tylko w niedzielę i swieta, mającą czas dla przyjaciólek i bliskich.  Jednakze z tym czasem wolnym to tez jest tak na dwa razy, bo chodzi o transport, o czym kiedys juz wam pisalam. Jestem zdana na łaskę brata, i na jego podwozki, nie moge prowadzic auta sama, gdyz tata a tymbardziej brat mi nie pozwalaja. Ale jedno jest pewne - w tym tygodniu będę u rodzicow na dluzej, to namowie brata, moze z przyjaciolkami na festynie sie zobaczymy.
Miałam wstawic nową muzę, jednak czasu mi wciaz brak,
pomiedzy jedną przeprowadzka a drugą,
zyjąc na walizkach wciaz,
między praktyką a pracą
dojazdami i odjazdami,
przygotowaniem posilkow
sprzataniem
i innymi codziennymi obowiazkami
mysle sb kiedy to sie skonczy
kiedy czasu bede miec wiecej
na swe przyjemnosci i odetchniecie
po meczacych dniach pracy i nauki
po wstawaniu rano i chodzeniu spac pozna noca
kiedy to nastapi nie wiem,
czas pokaze, w lustrze zwanym przyszloscia.
Czasami czuje ze ten czas tak szybko biegnie,
ze doslownie ucieka przez palce
jednak nic na to nie poradze
tak juz jest bedzie i byc musi
bo tak tem swiat skonstruowany jest.
pozdrawiam i do nastepnego postu

wtorek, 30 lipca 2013

Pierwsza połowa wakacji, za mną. Zbliża się czas pracy i nauki - praktyki studenckie;)

Witam kochani;) Pisałam Wam ostatnio, jak z utęsknieniem wyczekiwałam dnia, kiedy pojadę na festyn w pobliskiej miejscowości.Jak to bywa w życiu, nie udało mi się na nim być. Stwierdziłam, że się na niego nie wybiorę, gdyż - znów byłabym na nim sama. Moje przyjaciółki też nie były, (rozumiem to, pewnie znając życie, po prostu nie mogły) i w gruncie rzeczy, to miało główny i bardzo duży wpływ. Mój brat, ma całą masę kumpli, z którymi imprezuje, a także jeździ na festyny, jednak mi jest głupio tak samej, gdyż mówią -idziemy na laski, no i idą. Jedna szkoła się skończyła, kontakt się urwał, następna szkoła się zaczęła, jednak koleżanki te mieszkają zbyt daleko, żeby mi towarzyszyć.
Mimo wszystko, tego dnia, byłam nad jeziorem. Namówiłam tatę, brata i pojechaliśmy razem. Było świetnie. Woda była letnia - w sam raz na upał, ludzi było niewiele, żar lał się z nieba ale było warto. Pomimo tego że
się meeega wstydziłam wyjść w stroju kąpielowym, ochłodziłam się trochę, a także tata z bratem starali się nauczyć mnie pływać. Muszę przyznać że nie nauczyłam się od razu, wciąż nie umiem:/ a to niedobrze.
Dziś wróciłam do miasta, muszę pozałatwiać kilka istotnych spraw, a potem rozpocząć praktyki. Mam nadzieję że będzie dobrze. W każdym bądź też razie, postaram się przygotować do niej nieco. Nawet nie wiem na tą chwilę, czy cały miesiąc będą trwać czy krócej- pracodawczyni zadecyduje. Nie wiem też, czy na weekendy zjeżdżać do domu będę, to jest uzależnione od innych spraw, które może kiedyś przedstawię.
Z innej beczki...
Miasto opustoszało z młodych ludzi, wgl, jakby większość z tąd powyjeżdżała. W sumie wiadomo - wakacje, ale jest przynajmniej spokojniej na ulicach i osiedlach.
 Mam dość pewnego, jak się dowiedziałam duuuużo starszego ode mnie mężczyzny, który, mam wrażenie, że mnie obserwuje w mieście. Jedną z przyczyn jest to, że mieszka blisko. Jednak, z tego powodu, nie czuję się tu bezpieczna. Unikam go jak choroby, nie gadam z nim, nie spotkałam go dziś jeszcze i mam nadzieję ze w sierpniu go nie spotkam. Jest okropny i wgl nie w moim typie. Niech się ode mnie odczepi raz na zawsze, a będę szczęśliwie i spokojnie żyć.
Póki co...
Ostatnio, pomimo pracy w gospodarstwie, zaczęłam słuchać muzyki, i powiem Wam że podobają mi się klubowe piosenki- głównie remixy znanych starych i nowych przebojów (w tym głównie pop i utwory disco-polo), które niebawem wstawię na bloga, do posłuchania.
Jutro ostatni dzień wyprzedaży, może zdążę coś jeszcze upolować.
Tymczasem, trzymajcie się kochani, wyczekujcie muzyki na blogu, i do następnego postu;)

czwartek, 25 lipca 2013

Wakacje - dużo pracy, imprez, festynów itp.

Witajcie!;) Wakacje w pełni, jednak moich pierwsza tura, niebawem dobiegnie końca,
a to, za sprawą praktyk, które - po wielu niepowodzeniach, związanych z ich znalezieniem,mam nadzieję że odbędę. Będą one trwały cały miesiąc, tak więc wracam do miasta. Będę długo podróżować do miejsca pracy, gdyż w innym mieście będą organizowane. Ale, koniec końców, myślę że dam radę;)
A teraz kilka faktów i wydarzeń z mojego życia.....
Będąc już na wakacjach, w mojej rodzinnej miejscowości, wiele sie działo. prawie codziennie pomagałam rodzicom w zbiorze cebuli, dzięki temu, pięknie się opaliłam, i mogłam spokojnie utrzymać swoją linię;) Oprócz tego, pielę grządki w innych roślinkach, robiłam, i cały czas pielęgnuję mój ogródek, który mi został po babci. Nio i oczywiście sprzątam, piekę ciasta, i jeżdżę na imprezy z moim bratem, i jego kumplami. (Niestety, jestem na nich kompletnie sama, gdyż mój brat nie chce zabierać mojej ekipy dziewcząt, a moje inne znajome mają już chłopaków i na takie imprezy już nie jeżdżą, dlatego nie bawię się na nich wcale, co najwyżej stoję jak idiotka przy barierkach i obserwuję całe otoczenie z góry klubu, przez to podchodzą do mnie sami młodsi chłopcy:/ to niezbyt fajnie.
Ostatnio, spotykam wielu znajomych, z którymi kontakt urwał się po skończeniu szkoły średniej. Tak np, jakieś 2 tyg. temu, po imprezie o 4 w nocy, zatrzymała mnie z bratem policja, do kontroli. ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam, że pewien kolega, który jest w moim wieku, który chodził do tej samej szkoły co ja... - został policjantem. jakież było moje zdziwienie, kiedy jego ujżałam. Ale treba przyznać, że dzięki tej znajomości, nie mielismy zadnych problemów (z resztą brat- kierowca był trzeźwy, ja też, tylko pozostała czesc ekipy, nie bardzo, ale to szczegół)
Poza tym...
Jestem bardzo uszczęśliwiona gdyż zerwałam wszelki kontakt z tym chłopakiem, o którym Wam kiedyś pisałam;) Myślałam że będzie gorzej, jednak wyszło tak jak chciałam;) Wystarczyło mu powiedzieć prawdę, co myślę o tej znajomości i już po wszystkim;)
Było wiele festynów przez ostatnie tygodnie, z czego brat był na wszystkich a ja tylko na 1 i znow sie nie wybawilam (nie jestem wielbicielka festynow bez gwiazdy wieczoru - wtedy jest lipnie i bardzo duzo pijakow się błąka, z resztą jak to na festynach bywa.)
Nad wodę nie jeżdżę, bo chociaż próbuję brata namówić, na ten wypad, on nie chce mnie zabierać, woli z kumplami tam jeździć, no ale co zrobić, jeśli własnego samochodu nie mam, i jestem uzależniona od decyzji rodziny (w tym przypadku brata, bo on jest kierowcą, najczesciej).
Nie mam chłopaka, i chyba nie będę na siłę szukać, bo wychodzi zupełnie odwrotnie, niż bym chciała. Nie wiem czemu, ale nie mam szczęścia w miłości - muszę to przyznać szczerze.Może kiedyś tam go znajdę, jednak teraz, jak narazie, się na to nie zanosi. Wciąż żyję nadzieją że gdzieś tam w Polsce lub w innym kraju, jest moja dróga połówka, o której jeszcze nic nie wiem. Tak jak wam wczesniej pisałam, podoba mi się tamten chłopak, jednak nic o nim nie wiem, z resztą kto wie, przystojny jest, to laski sie za nim uganiają, na pewno nie jedną już ma (taki styl prowadzą przystojni faceci z miasta - co zaobserwowałam sama, chociaż może nie wszyscy ale większość z nich). Na szczęście to nie zakochanie, bo nie myślę już o nim. I dobrze, co mnie cieszy;)
Tymczasem...
 Zbliza się długo oczekiwany przeze mnie festyn, w pobliskiej miejscowosci jednak nie mam pewności
czy na nim będę, gdyż żniwa się już rozpoczęły, a wtedy mam też zajęcie ( z którego głównym jest pilnowanie kombajnu i mierzenie wilgotnosci ziaren). Z resztą, kto wie jak będzie, zapowiadają wielkie upały na tą niedzielę, może akurat nie będzie mój brat młócił, to się jeszcze zobaczy. jednak fajnie by było gdybym pojechała, może moje przyjaciółki bym tam spotkała;)
Oki myślę że tyle na dziś wystarczy, w takim razie do następnego postu kochani :*:)

niedziela, 30 czerwca 2013

Po trudach codzienności, czas na odpoczynek. Wakacje!!! i miłosnych rozterek, możliwe początki i końce.

Witam,
Jestem po sesji egzaminacyjnej, przyznam szczerze była ona bardzo ciężka, w pewnych momentach się nawet załamywałam, ale jakoś dałam radę. Rozpoczęły się wakacje, nareszcie, już nie mogłam się doczekać, po tak wielu miesiącach nauki. Wreszcie, mam nadzieję że sobie odpocznę (pomagając rodzicom w gospodarstwie). Co tu dużo mówić - sezon pracy i imprez czas zacząć!;)

A teraz, temat innej beczki...
Nie wiem czy wam wspominałam, ale w tym roku, kiedyś na pewnej imprezie w miescie, spotkałam chłopaka, który od razu wpadł mi w oko (jest bardzo przystojny). Jednakże, pomyślałam sobie no tak, taki facet to może mieć każdą. Jednakże, postanowiłam obserwować go przez całą impreze. Nie myliłam się, wokół niego, kręciło się mnóstwo ślicznych dziewczyn. Zauważylam też, że w kontaktach z nimi, on czuł się tak jakoś nieswojo. Pomyślałam, może jest nieśmiały. Moje przypuszczenia się potwierdziły. W końcu, moja kumpela zauwazyła jak ciagle sie gapilam w jego strone, zaproponowała ze mi w tym pomoze. Nagle, zagadała do niego w moim imieniu, on sie ze mna przywitał, i ... jedna wielka klapa. kurczę, gdy stał tak obok mnie, poczułam się tak, jakby mnie zamurowało. Stałam  jak wryta, i nawet słowa nie powiedziałam do niego. Z resztą, on też nie zaczął rozmowy (ach ta niesmiałość)Pomyslałam: no tak, zawaliłam jestem skonczoną idiotką, i poszłam sb na drugi koniec klubu. Myślalam ze sie spalę ze wstydu. No i coż, straciłam okazję na poznanie, z niezłym ciachem, pomyslalam ze już go nigdy więcej nie zobaczę, lecz sie pomyliłam.

Miesiąc później, pół tygodnia temu, od razu po egzaminach, musiałam sie wyprowadzić z mieszkania (powrót do rodziny, na wakacje) i isc na przystanek autobusowy. Na moje szczęście (lub nieszczęście) główne rondo było remontowane, wprowadzono zastepcza komunikacje, dodatkowo cały dzień padał deszcz i wiał dość silny wiatr. Lecz ja stwierdziłam ze to niedaleko i z wielką walizką, pójdę na pieszo (stwierdziłam ze przeciez zwykły deszcz i wiatr, nikomu jeszcze tak bardzo nie zaszkodzily). Gdy byłam jakieś poł km do celu, ku mojemu zdziwieniu, ujżalam tego chłopaka ktorego poznalam w klubie. Pomyslałam, to zwykly przypadek, i przeszlam obok niego, starajac sie byc niezauwazona (bo znów mnie zamurowało, poczulam się tak jak wtedy, na tej impr). Wiem, że mnie nie rozpoznał, bo się nie obejżał za mną,(na pogodę nie ma co zrzucac winy) lecz przyznacie, że wcale nie będac przygotowanym na coś i nie oczekiwać czegoś, wszystko się może zdarzyć. Nie wiem czy dobrze postapiłam, lecz on mi sie tak podoba (nie wiem, ale ciężko mi to wyjaśnić, po moim zachowaniu, mam nadzieję że się nie zakochałam). No ale przyznajcie sami, jeśli On, w moim towarzystwie, na imprezie, był jeszcze bardziej oniesmielony, niz w towarzystwie tych dziewczyn (z resztą ja też), myślę że nic by z tego nie wyszło, choćby nie wiem ile razy mielibyśmy się przypadkiem spotkać (widocznie nie jestem w jego typie) ale tak też bywa, nic na to się nie poradzi. Przede wszystkim, nienawidzę się komuś narzucać, więc zazwyczaj jestem bierna, jesli chodzi o sympatię. No cóż, tak więc muszę żyć dalej, z nadzieją, że znajdzie się ktoś odpowiedni dla mnie.

Na tą chwilę, muszę zerwać kontakt z młodszym chłopakiem, to moj główny plan. Jednak jak to zrobic, kiedy on mnie wypatruje na kazdej imprezie. Wczoraj tez nie dał mi spokoju. Byłam na impr, no i na mój pech, on też musiał akurat do tego samego klubu sie wybrac. Zobaczyl mnie i nie odstepowal do konca imprezy. Co za koszmar! Jednakże nie chcialam byc niemiła wśród znajomych, wiec biernie musialam znosic jego towarzystwo. Oj błędów popełniam bardzo wiele, lecz z naprawą ich, jest u mnie bardzo ciężko. Szkoda, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Jak będzie, nikt tego niewie, pożyjemy, zobaczymy. Tymczasem pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dedykuję Wam 2, prawie idealnie pasujące do mojej sytuacji piosenki: Znamy sie tylko z widzenia - Czerwone gitary i Nic o tobie nie wiem - Junior. Do następnego postu!!!;)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Nowy tydzień, nowe perspektywy, i .... urodzinki mojej przyjaciółki;)

Hej;) Po kilku tygodniach, wreszcie nadszedł czas na post, więc piszę. Dziś jest ku temu szczególna okazja, gdyż moja przyjaciółka, dlatego też, chociaż nie mogę osobiście złożyć Jej życzeń, gdyż jestem daleko, ułożyłam więc, życzonka, specjalnie dla niej;) na moim blogu;) Mam nadzieję, że się spodobają;)

Dla M.
Tyle słów chciało by się powiedzieć,
w tym pięknym i wyjątkowym dniu,
tyle życzeń, chciało by się złożyć
lecz nie wiem od czego wpierw zacząć.
Nio dobrze, tak więc, w dniu Twojego święta
życzę Ci, kochana,
dużo zdrówka,
gdyż to najważniejsze.
Uśmiechu na twarzy,
 gdyż jego nigdy za wiele,
a w Naszym gronie, o niego nie trudno;)
Chłopaka - porządnego, odpowiedniego i fajnego 
gdyż, w dzisiejszych czasach, trudno o takiego. 
Szczęścia, szczęścia i jeszcze raz szczęścia
gdyż nie mieć go, sprawia że jest ciężko, 
a posiadać wspaniałym życie czyni.
Spełnienia wszystkich marzeń,
gdyż każda z Nas, choć już dorosła
 jest wewnątrz ciągle dużym dzieckiem
marzącym i w głębi duszy czekającym, 
na marzeń spełnienie.
Zaliczenia wszystkich egzaminów,
w miarę możliwości, na  jak najlepszych ocenach
gdyż wiem, jak ciężko na studiach jest.
Żeby nie przynudzać, przyznam szczerze
że najlepsze życzenia, to te, 
które w Twoim sercu kryją się.
Właśnie takich, spełnienia życzę Ci.
Dlatego więc, kończąc tą sentencję
pozdrawiam Cię serdecznie,
licząc na Nasze przyszłe, wspólne festyny
miejmy nadzieję, że w powiększonym gronie przyjaciół;)
wtedy też,wzniesiemy toast;)
Buziaczki:*:*:*


A teraz, kilka spraw z innej beczki........

Jestem już po ważnych zaliczeniach, lecz najgorsze jeszcze przede mną, a mianowicie sesja. Niestety, ale każdy student czy studentka musi przez to przejść. Będzie ciężko, ale mam tylko nadzieję, że będzie oki;) Pocieszająca jest myśl że już niedługo wakacje, i początek moich praktyk.

Następna sprawa.....
Powiem Wam, że dzięki temu, że piszę z chłopakiem, o którym wcześniej wspominałam, moje życie, nabiera kolorów. Myślę, że staję się lepszym człowiekiem, czuję chęć do zmiany. Jego rady, i opinie na wiele tematów, pomogły mi. Lecz, może on być jedynie moim kolegą, na sympatię się nie nadaje, jesteśmy totalnymi przeciwieństwami i on wgl nie jest w moim typie, poza tym jest dużo młodszy. Chciałabym zakończyć tą znajomość, ale się wkopałam nieżle, gdyż mamy wspolne zdjęcie z imprezy. Oj, to będzie ciężki orzech do zgryzienia, mam nadzieję że dam radę.

i kolejna......
W głębi duszy mam nadzieję, aż mój przystojny sąsiad, z którym podróżuję komunikacją miejską codziennie, wreszcie zwróci na mnie uwagę. Subtelnie próbuję zakomunikować, że jestem Nim zainteresowana, jednak nie chwyta:( Wiem że nie ma dziewczyny, gdyż mówił o tym kumplowi ostatnio. Choć to bardzo mało prawdopodobne, mam jednak znikomą nadzieję, że w końcu mnie dostrzeże. To niezwykłe, mieszkać na jednym osiedlu, niedaleko siebie, jeżdzić jednym autobusem i mieć taki niefart. Jak to mówią: pożyjemy, zobaczymy.

Ostatnio zaczęłam słuchać pięknych, polskich starych utworów z lat 80 i 90tych, które bardzo umilają mi czas polskie hity, pozdrawiam i do kolejnego postu;)


środa, 29 maja 2013

Po juwenaliach, zostaną tylko wspomnienia, trzeba żyć bieżącą chwilą i nie patrzeć na niepowodzenia. Czas pokaże efekty naszej pracy.

Witam Was moi kochani. Od juwe, trochę czasu już minęło, dlatego chciałabym się z Wami podzielić dobrymi nowinami. Tym razem, znów okazało się tak, że spodziewałam się czegoś innego, a wyszło inaczej niż być powinno. W ogóle myślałam, że skoro tylu znajomych spotkałam, i że muza będzie w porządku, to że będzie fajnie, lecz się nieco przeliczyłam. Zabrakło kilku osób, które każdą imprezę uświetniały, co mnie zasmuciło nieco. W końcu przyznam szczerze, że po 2 tylko koncertach,jestem mimo wszystko zadowolona;) Było śmiechowo, zwałowo, troszeczkę alkoholowo, nawet grill był;) Zostaną po tym tylko zdjęcia, i wspomnienia z koleżankami, ze wspólnie spędzonego czasu;)
A teraz, wiadomości z innej beczki
Od jakichś przeszło dwóch tygodni, piszę smsy z chłopakiem, którego poznałam kiedyś, tzn jakieś 2 miesiące temu, na imprezie, w moich rodzinnych stronach. Powiem Wam szczerze, jestem mile zaskoczona;) Pomimo, iż dzieli nas różnica wieku (on jest młodszy o 2 lata), rozumiemy się świetnie. To niesamowite, że  mogę się z kimś tak pisać. Ostatnio, tzn. od 2 lat, odkąd rozstalam sie z moim, nazwę to "tak jakby chłopakiem" nie mogłam znależć takiej osoby, z którą dobrze bym się dogadywała, a tu proszę;) Choć i tak, myślę że nicz tego nie będzie, jednak cieszę się, że oprócz moich przyjaciółek, mam oparcie również w tym chlopaku. Wspaniałym jest uczucie, że grono, wspaniałych ludzi, na których mogłabym zawsze i wszędzie polegać, się powiększa;) Możliwym jest to, że chociaż, być może nikogo odpowiedniego dla siebie, na swojej drodze życia już nie spotkam, moi bliscy, zawsze będą przy mnie, będą mnie wspierać i nawzajem;) Lecz kto wie, jak się dalej moje życie potoczy, jednak chciałabym, żebym mogła na nich liczyć.

Pamiętacie, pisałam Wam o tym chłopaku z dalekiej miejscowości, który do mnie pisał? A więc ogłaszam wszem i wobec, że odkąd mu odpisałam na ta wiadomość, do tej pory nic nie odpisał, i znając życie, już nie odpisze. Nio ale cóż, jestem jeszcze młoda, mam czas żeby kogoś poznać. Teraz, moim priorytetem jest nauka, jak zawsze moja nauczycielka z gimnazjum gadała, i tejże właśnie myśli się trzymam. Ogólnie jestem zdania, że na wszystko przyjdzie czas i pora.

Jutro Boże Ciało, moja ulubiona uroczystość w całym roku liturgicznym, na którą na 1000% się wybiorę. Uwielbiam te procesje, wgl kocham chodzenie po ulicach miasta, te tłumy ludzi, adorujących Pana Boga i cieszących się tym dniem. To coś niesamowitego. Chciałabym, kiedyś aktywnie w tej procesji uczestniczyć, w sensie nieść np poduszkę z obrazkiem, czy służyć, pełnić określoną funkcję np jako strażaczka, jak męska część mojej rodziny. Nio ale, może kiedyś mi się uda. W końcu dla chcącego nic trudnego, więc być może nie w tym roku, ale kiedyś tam będę uczestniczyła. Nie zjeżdżam jednak do mego domu rodzinnego z okazji tego święta. Z powodu nadmiaru obowiązków i zbliżającej się sesji, wolę zostać tutaj, i iść na procesję do mojej, można powiedzieć nowej parafii. Za rodziną nie tęsknię tak strasznie, gdyż mam nadzieję że oni niedługo sami mnie odwiedzą, jak to często robią. Jeszcze nie zastanawiałam się nad tym, kiedy ich odwiedzę, wiem jednak, że będzie to wtedy, kiedy uporam się wreszcie ze wszystkim.

Powiem Wam, że od tego tygodnia, słucham przepięknych utworów Briana Craina. Są niezwykle uspakajające, pozwalają mi się odstresować, od uczelni, a także zrelaksować i wprowadzić w dobry nastrój. Polecam Wam Brian Crain utwory pozdrawiam;D i do następnego postu ;):*

piątek, 10 maja 2013

Prawdziwe szczęście, spotyka człowieka, w najmniej oczekiwanym i nieplanowanym momencie

Zaiste, to niesamowite, co przydażyło się mi w ciągu zeszłego i początku obecnego miesiąca.
Jest o czym pisać, uwierzcie mi. Zacznę więc od początku, jak na chronologię przystało.
Najpierw, wytłumaczę, czemu tak długo nie pisałam,
nie dzieliłam się spostrzerzeniami i myślami.
Otóż, w czasie tym bardzo zajęta byłam,
chodzeniem na uczelnię, zdobywaniem doświadczenia,
odrabianiem prac pisemnych, chodzeniem na kolokwia.
Ale nie tylko.
W święta majowe, wybrałam się z rodziną,
w trzydniowy pobyt, w Dolnośląską krainę.
Było tam pięknie i wspaniale,
całą wycieczkę, kręciłam film na pamiątkę,
zwiedzałam, kosztowałam lokalnych smakołyków, nocowałam w ustronnym miejscu.
Rety, aż chciałoby się to powtórzyć kiedyś, gdy znajdziemy więcej czasu.
Szczęśliwa byłam tam, bez liku,
gdyż odskocznią od rzeczywistości, było tych kilka momencików.
Wspominam ciekawie, pierwszego maja,
kiedy to nieplanowane spotkanie z moją paczką miałam,
świetnie nam ten dzionek minął,
na  ploteczkach i jedzonku, w miłej atmosferze.
Dziękuję Wam, dziewczęta, żeśmy się wtedy spotkały.
Powtórzyć ten wypad , kiedyś trzeba będzie, wspaniały.
Szczęśliwie będę wspominać zeszłe, i liczyć na następne spotkanie;)

Chciałabym, jeszcze nadmienić słów kilka,
o powrocie na uczelnię po przerwie i o innych nowinkach.
Tak więc, oprócz zmorów, i trudów, studenckiego dnia codziennego,
iskierę szczęścia, też odnajduję.
Niebawem rozpocznie się,
święto studentów- juwenalia tak zwane.
Czytałam zapowiedzi, oj będzie się działo,
przy dobrej muzyce, wśród znajomych,
zapewne, miło spędzę czasu niemało.
Mam nadzieję, że będzie super;) i tego się trzymam;)

Nawiązując do tematu mego postu, pragnę napisać,
że to nie wszystkie szczęśliwości, minionych dni.
Dziś nawet wydarzyło się coś niezwykłego, a mianowicie,
na portalu społecznościowym, napisał do mnie wiadomość, przystojny chłopak;)
To niebywałe, jak ludzie z tak daleka,
mogą się kontaktować w jednym momencie;)
Niczego jednak nie oczekuję, ani też nie zapeszam,
jak się ta sytuacja potoczy, nie wiem sama.
Jak to mówią pożyjemy, zobaczymy.
Jednak, przyznacie szczerze, że w dobrej wierze, wszystko może się udać,
a prawdziwe szczęście spotyka człowieka w najmniej oczekiwanym i niespodziewanym momencie;)
Co opisałam powyżej. Czekam więc na juwenalia i pozdrawiam Was bardzo serdecznie;)

piątek, 5 kwietnia 2013

Po świętach wielkanocnych, nastrój imprezowo-spotkaniowy zostaje na długo. O tym, co było i będzie.

Święta, święta i po świętach. Rety!!!!! Te dni tak szybko zleciały, że ani się nie obejrzałam, a tu już trzeba było wracać na uczelnię ale po kolei.
Więc, wróciłam do domu w czwartek, no i zaczęłam przygotowania do świąt. Prawie wszystko, co zaplanowałam, zdążyłam zrobić, lecz w troszkę innej kolejności. W wielkanoc znów nikt nas nie odwiedził. Po części to rozumiem, w końcu rodzinę mam daleko, a najbliżsi mieli swoich gości. Niedziela upłynęła mi spokojnie, natomiast wieczorem, pojechałam z bratem i jego ekipą na imprezę.Lecz nie wybawiłam się. Przyczyn upatruję w tym, że od już prawie 2 lat jeździmy z bratem do tego samego klubu, a chciałabym zajżeć do innego, lecz tak się nie da, odkąd moj brat ma prawko, o wszystkim decyduje on i jego ekipa chłopaków, ja tu nie mam nic do gadania, tymbardziej ze jestem jedyną dziewczyną w tym samochodzie (dla przypomnienia, brat jest ode mnie młodszy o 3 lata). Drugim powodem jest fakt, iż moje przyjaciółki nie mogły razem z nami się zabrac, a nawet jak byloby miejsce, to moj jakże wspaniały braciszek, by ich nie zabrał. Oczywiście zawsze musi być przeciwko mnie. Nie popieram tego i wcale nie cieszy mnie to rozwiązanie. Tak więc, jak przyszło co do czego, na imprezie byłam całkiem sama, brat z ekipą wybrali się na podryw, a ja stałam sama, bez żadnych znajomych i przyjaciółek. Na domiar złego, kiedy chłopaki w klubie widzieli ze stoję sama, podchodzili i zagadywali, leczod razu brat z ekipą mnie wyśmiał. Rety, czy kiedyś to się zmieni? Mam nadzieję, że tak, choć dodam, że gdy brat jeszcze prawka nioe miał, to wtedy mogłam pożyczyć od taty samochód i pojechać w odwiedziny do przyjaciółek, czy np zabrać je na festyn. Ach.... to były czasy. Kiedy byłyśmy piękne i młode, miałyśmy po18, 19lat;). Oki a teraz opowiem Wam co dalej się stało. Gdy wracalismy z imprezy, zepsuł nam się samochód, na szczęscie bylismy juz pod domem. W lany poniedziałek też nas nikt nie odwiedził, no ale bywa, aczkolwiek, jak przeczuwałam że może mnie ktoś zleje wodą, czego się obawiałam, nikt się nie pofatygował, nawet brat czy tata. To jednak nie jedyna pocieszająca myśl, gdyż tego samego dnia, odwiedziłam jedną z moich przyjaciółek. Miałam nawet jechać z nią i z ekipą do klubu, lecz nie wyszło, bo nie miałam transportu. Mam nadzieję, że w końcu we 3 się spotkamy, w niedalekiej przyszłości.We wtorek, wróciłam do miasta, aby w środę, stawić czoło zajęciom na uczelni. Na szczęście dziś mam wolne, jednakże nie próżnuję, mianowicie odrabiam zadania, sprzątam, przygtowuję posiłki, czasen na fb zajżę. No i próbuję utrzymać linię, przed głównym wydarzeniem-moimi urodzinami, które będę miała już w przyszłym tygodniu. Zapowiada się doskonale, ale jak będzie nie mam pojęcia. Nawet nie wiem, czy zaproszeni na 100% przybędą, ale jeszcze mogę to omówić.Póki co, wracam do odrabiania, tego co muszę na przyszły tydzień zrobić. A dla Was, dziś polecam piosenkę remady i manu l single ladies oraz film projekt X, po prostu, musicie to zobaczyć;).Pozdrawiam, i do następnego posta;)

poniedziałek, 25 marca 2013

Coraz bliżej święta;) Od dziś już Wielki Tydzień, a ja za 2 dni wracam do rodziny. Będzie dużo pracy, ale opłaci się;)

Hej kochani. Sorka że tak długo nie pisałam, ostatnio coś nie bardzo mam czas (z resztą jak zazwyczaj). Oki to teraz Wam opowiem trochę o zbliżających się pracach i obowiązkach moich. Tak więc: przez te trzy dni, łącznie z dziś, będę zajęta zajęciami na uczelni, aczkolwiek w środę, aby odciążyć moją mamę od obowiązków, zrobię babeczki;) Będzie super;) Już się cieszę na samą myśl, nawet nie o świętach, raczej o przedświątecznych przygotowaniach;) Moja rola, jest tutaj, można powiedzieć całkowita. Więc tak: w czwartek wrócę do domu i zacznę sprzątać dom rodziców (gdyż moja mama, jak to mówi, nie ma siły, choć ja uważam, że chęci jej brak, więc większość prac wykonuję ja). Umyję okna, posprzątam w półkach ubrania, itp, itd. Potem, w czwartek pewnie upiekę babkę i mazurka, oczywiście u nas tradycyjnie;), ale najpierw pojadę po produkty na nie, podejrzewam że do supermarketu, wiadomo, na święta trzeba. Potem w piątek dalszy dzień ogarniania domu, no i też potrzeba, umyć samochody, dlatego wezmę się za to. Sobota to wiadomo, rano ze święconką się do kościoła muszę pojechać, potem będę robiła coś na śniadanko wielkanocne, tylko jeszcze nie wiem co dokładnie (dziś wezmę się za obmyślanie co konkretnie zrobię na to śniadanko, i co będę potrzebowała). W niedzielę natomiast przygotuję z mamą śniadanie wielkanocne, a potem, możliwe, że ktoś nas odwiedzi z rodziny, choć rzadko się to zdarza, lecz może w tym roku będzie troszkę inaczej. Potem, brat zabierze mnie, ze swoimi kumplami, na imprezę, lecz ja wcale się na to nie cieszę. Znudziło mni się jeździć ciągle do tego samego klubu, i przebywać w towarzystwie narąbanych i niechlujnych kolesi, w dodatku bez moich przyjaciółek, sama jak palec:(, gdyż mój brat nie toleruje moich wartościowych przyjaciółek a nawet koleżanek:(. A wiadomo, że najlepsza zabawa, jest tylko z moją ekipą. W poniedziałek mam nadzieję że brat mnie nie obleje kubłem zimnej wody, a znajomi kolesie, z sąsiedniej miejscowości, mnie nie zleją z butelki xd. Więc, tego dnia pewnie pojadę do babci, ze strony mamy, ewentualnie odwiedzę moje przyjaciółki i wspólnie spędzimy ten czas. O rety, nie widziałyśmy się chyba lata świetlne, musimy nadrobić czas,  gdy ja i jedna z moich przyjaciółek, jesteśmy na studiach, w innych miastach i wolne mamy nie w tym samym czasie, natomiast druga przyjaciółka, zazwyczaj przebywa w swojej rodzinnej miejscowości. Czy się spotkamy w te święta, nie wiem, lecz zbadam tą sprawę, w końcu czasu jest już coraz mniej, a wciąż nie wiem, czy w te święta one też może pojadą do swoich rodzin, czy może zostaną tutaj i będą miały gości lub też nie. Jak będzie zobaczymy. Myślę że w święta, uda mi się jakąś notkę dodać więc, nie składam jeszcze życzeń. W takim razie, pozdrawiam Was serdecznie i do następnego postu;).

poniedziałek, 4 marca 2013

O moim problemie oraz bliskich, przyszłych planach

Hejka;) Sporo się działo przez ten tydzień, dlatego też nawet nie miałam kiedy zajrzeć i napisać post, więc dziś postanowiłam nadrobić zaległości.
Więc tak, w tygodniu (tzn od pn do pt) mam  nie za wiele czasu, ponieważ mam zajęcia na uczelni do późna. W sobotę zazwyczaj sprzątam w mieszkaniu i piekę ciasta, natomiast w niedzielę, często przyjmuję gości. Oczywiście, to tak w baaaaaardzo telegraficznym skrócie przedstawiłam, bo wiadomo, musi być czas na obowiązki i rozrywkę.  Jednak dziś nie skupię się nad tym. Chciałabym wspomnieć, o moim poczuciu osamotnienia, które odczuwam od jakiegoś czasu. Możliwe, że jedną z przyczyn mego samopoczucia, jest to, że mieszkam sama. Jednak, głównym problemem, jest to, że koleżanki ze studiów, przestały  ze mną rozmawać. Mają swoje powody, ale również inne tematy do rozmowy, przedstawiają one inny światopogląd. Przez to nie mogę się z nimi dogadać. Tym gorzej dla mnie, bo często pracujemy w grupach, szykuje się również jednodniowa wycieczka za granicę, nie wiem jak ja się tam odnajdę oraz gdzie się podzieję. Muszę znaleźć w sobie złoty środek, aby poradzić sobie z tą sytuacją Mam wielkie ku temu obawy. Brakuje mi rozmów z moimi przyjaciółkami. Byłoby świetnie, gdybyśmy wszystkie razem studiowały na jednym roku, tak jak kiedyś w jednej szkole, oraz jeździły razem na wycieczki. Lecz cóż, musimy żyć dalej, gdyż czasu się nie cofnie, i nigdy nie jest tak jakby się chciało, bo to nie zawsze jest zgodne z myślami innych. No cóż, więc muszę żyć z perspektywą że niedługo znów się spotkamy, wszystkie razem, na ploteczki;) Nie mam chłopaka i jakoś nad tym nie ubolewam, ale na ten temat kiedys też się wam wypowiem. Mam nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży, że będzie lepiej. Pozdrawiam

niedziela, 17 lutego 2013

O minionym tygodniu i rozpoczętym kolejnym semestrze studiów

Hejka;) Przepraszam Was że tak długo nie pisałam postów, nie miałam zbytnio czasu. Lecz dziś, opowiem Wam, co robiłam przez ten tydzień, że byłam tak zajęta.

Otóż, jak się zapewne orientujecie, po sesji, miałam cały tydzień wolnego, więc wróciłam do rodziców w odwiedziny. W ubiegłą niedzielę, miałam plan, żeby odwiedzić obie moje przyjaciółki, jednak nie do końca się to udało. Nie byłyśmy w komplecie, gdyż drugiej przyjaciółki nie było w jej rodzinnym domu:/. Tak więc byłyśmy tylko we 2, rowniez miło spędziłyśmy czas. Nasze teksty dnia, są zarąbisteXD,będzie co wspominać na starość. Szkoda że nie byłyśmy wszystkie razem:/. Ale co tam, już za niedługo będą święta, może wtedy się spotkamy w komplecie, kto wie. Wtedy będą jeszcze lepsze teksty dnia i jeszcze bardziej śmiechowo. Oj, już się nie mogę doczekać. Mimo wszystko, staram się być zawsze dobrej myśli.

Od poniedziałku do piątku, pomagałam rodzicom, w czym tylko się dało. Robiłam obiady, sprzątałam w domu (był naprawdę biiiiggggg bałagan, gdyż nikt się zbytnio do tego nie przykładał. Uwierzcie mi, było co sprzątać, no i jakoś ogarnęłam kilka pokoi w tak krótkim czasie.) Pozatym, czyściłam samochody, piekłam ciasta, pomagałam tacie w pracach gospodarskich, natomiast w tamtą sobotę byłam na imprezie w klubie, lecz się nie ubawiłam, ale mniejsza o to.

Wróciłam do domu w sobotę rano, i teraz próbuję się nastroić, na nadchodzący semestr nauki, prac pisemnych etc. A jaki jest najlepszy sposób na nastrojenie? W moim przypadku - dobry film. Możliwe że dziś albo obejżę sobie coś na necie, lub też wybiorę się do kina, na Movie 43;), to jeszcze pomyślę.

Pomimo to, że nie wszystko idzie po mojej myśli, nie poddaję się i wytrwale dążę do celu, tak jak moja ulubiona postać z anime Naruto Uzumaki.

Dla Was kochani, dziś dedykuję piosenkę Liber i Natalia Szroeder - Wszystkiego na raz Pozdrowionka;)

sobota, 9 lutego 2013

Czasem zadajemy sobie pytanie "dlaczego tak jest?".... zastanawianie sie nad sprawami

Hejka;) Dziś kochani, mogę Wam oficjalnie powiedziec, że sesja zakonczyła sie sukcesem;) Jestem szczęśliwa że wreszcie koniec pierwszego semestru. A dziś opowiem wam o pewneych sprawach, które mnie od jakiegos czasu nurtują.

Kiedy jestem w gronie znajomych, i jest to grupka większa niż 6osób, często miewam objawy braku tematów do pogadania. Chociaż mam wiele zainteresowan, jednak moi znajomi mają całkowicie inne. Najgorszym jest fakt, ze jak nie mam o czym pogadac to ludzie często odchodzą do swoich znajomych. Teraz zadam pytanie "dlaczego tak jest?" Dlaczego oni nie mogą byc jak moje przyjaciolki, z ktorymi moge porozmawiac o dosłownie wszystkim. Z nimi tak się nie da, od razu w negatywnym swietle rysują i mówią o tym otwarcie.. Widocznie, musiałabym poznac kolezanki, pokroju moich przyjaciołek, bo tak ciężko się z kolezankami dogadac.
Drugą, nurtującą mnie sprawą jest zachowanie chłopaków, którego kompletnie nie rozumiem. Kiedy jestem w ich gronie to normalnie rozmawiamy, jednak chociaż oni mają już swoje dziewczyny, ja o tym dobrze wiem, to starają się również o moje względy. Teraz pytanie "dlaczego, są tacy nieuczciwi względem swoich dziewczyn?" Nie powino tak byc. Może próbuja wybrac jak najlepiej, w koncu są przecież zdobywcami. Byc może, obecna partnerka im nie do końca odpowiada, są w tzw strefie komfortu, jednoczesnie mając dziewczynę i kolejną, tak jakby przyjacióółkę, potem może dziewczynę. Tych zastanowień, mogłoby byc nieskonczenie wiele, jednak to wszystko mnie zadziwia. Mój tata, ocenia ta sprawę tak:" jeżeli kot, patrzałby jednej dziury to by zdechł". Trochę racji w tym jest, więc poniekąd też popieram.

Dziś kochani, dedykuje wam piękny, klasyczny utwór Paul Pritchard - Imagine. Zapraszam do posłuchania i pozdrawiam;)

czwartek, 31 stycznia 2013

O czasie, uciekającym nam co dnia, i próbie uchwycenia chwil na dłużej.

Hejka;) Jestem w połowie obowiązków. Najgorsze jeszcze przede mną. Muszę się zdeterminować do pracy. Dobra już nie zanudzam tylko przechodzę od razu do tematu. A dziś, dla odskoczni, kilka słów powiem o czasie, tym który przeminął oraz o chwilach.

Mówiąc o czasie, zauważamy nagle,
jak z każdym dniem, mamy go coraz mniej.
Nie mamy na to wpływu, gdyż nic nie jest zawsze,
i coś przeminąć kiedyś musi też.
Zatracamy się więc w kontemplacjach,
o czasie, który już przeminął.
Myślimy cóż moglibyśmy zmienić, w naszym życiu, relacjach
gdybyśmy mogli go cofnąć.
Czy byłyby to zmiany na lepsze, czy na poniekąd gorsze,
sami musimy sobie odpowiedzieć na to pytanie.
W życiu liczą się chwile,
wspominamy o nich często i wszędzie.
Te dobre, dają nam satysfakcję, i piękne wspomnienia,
te złe, nauczkę i przestrogę na przyszłość.
Jednak obie, jakby nie patrzeć kształtują nasz charakter.
sprawiają, że jesteśmy wartościowi.
Często próbujemy uchwycić chwile,
robiąc zdjęcia, i kręcąc filmy.
Dzięki temu, zyskamy tak wiele,
dla nas samych, znajomych rodziny.
Wspomnienia te, pozostaną na długo.
Właśnie dlatego,
żyjmy, z perspektywą na przyszłość.
Miejmy ambicje,
wytrwale dążmy do celu, zawsze bądźmy w gotowości.
 Dam wam dobrą radę:
 Najpiękniejsze chwile, dzieją się tak naprawdę,
kiedy się ich w ogóle nie spodziewamy,
Żyjmy więc chwilą, 
stawmy czoło przeciwnościom losu,
Pozytywnie nastawmy się do życia
i piękne chwile uchwycajmy zawsze,
a szczęśliwymi będziemy niezmiernie. 

Dla Was kochani, dziś dedykuję Akcent - Życie to są chwile. Pozdrawiam;)

poniedziałek, 28 stycznia 2013

O niesnaskach codzienności, myślach,nieśmiałości, przeciwnościach i częściowym dochodzeniu do rozwiązania.

Witam Was moi drodzy. Sesja i egzaminy właśnie się zaczęły. Jednak, nie będę o nich wspominać, gdyż to ciężki orzech do zgryzienia. Dziś, wyrzucę z siebie co mnie gnębi i martwi - zaprezentuję problem myśli i nieśmiałości, i pędzę do nauki, gdyż czas ucieka.
To niezwykłe, pomyśleć sobie
co inna osoba sądzi o Tobie.
A tych domysłów, może być kilka
tak więc i o nich wspomnę, dziś troszku tylka.
W pierwszej kolejności, nasuwa się pytanie
jakie dana osoba, ma o mnie mniemanie.
Czy to coś pozytywnego,
czy wręcz negatywnego.
Jest to zależne od tego,
jak siebie postrzegasz samego.
Jeśli się akceptujesz
akceptują Cię inni.
Akceptuj też inne osoby
pozytywny to da skutek.
Nie jest to takie proste
Podam przykład pewnej relacji
jednej osoby względem innej.
Trudno jest stwierdzić jej intencje,
kiedy nigdy nic nie mówi, nieśmiało się zachowując
stoi jakby z boku, bacznie obserwując,
Możemy tylko tworzyć hipotezy,
gdyż człowiek ten skrytym, wrażliwym jest bardzo,
Może podobamy się jej w głębi duszy,
może ta osoba, chciałaby zgłębić z nami kontakt, rozmowę.
Jednak, gdy stoimy wśród tłumu znajomych,
ta osoba się peszy, nie mogąc znaleźć aprobaty w grupie.
Coż wtedy zrobić, będąc samemu niezbyt odważnym?
odpowiedź jest prosta
opuścić na krótki czas swoją paczkę,
poczekać aż ta osoba też będzie w mniejszym gronie
i zagadać, o zwykłych błachych rzeczach.
Wierzcie mi, też mnie to spotkało,
jednak, nie jest tak kolorowo,
W moim przypadku zawsze jestem z paczką znajomych,
jednak, obserwując otoczenie  dostrzegam
chłopaka,wciąż wpatrującego się we mnie,
wodzi za mną wzrokiem zawsze i wszędzie.
Nieśmiała jego natura, uniemożliwia jemu jakikolwiek kontakt ze mną.
Obawia się też rozmowy z  gronem większym niż 1 osoba.
Zazwyczaj to ja z nim zaczynam rozmowę.
Najgorszym jest fakt, że kiedy z nim gadam, peszy się niemiłosiernie.
Lecz patrzy się we mnie jak w obrazek.
Poczekam więc dni, może tygodni, miesięcy kilka,
kiedy niesmiałość jego stopniowo ustąpi,
i będzie ze mną gadał jak powinien.
Lecz, na jednej osobie, świat się nie kończy.
Będę miła i sympatyczna dla każdego, jak zawsze.
Może wtedy natrafię na właściwą osobę.
Dla wyjaśnienia, nie spoczywam na laurach,
i nie czekam, tylko, jeśli mam dany cel to działam.
Właśnie tego się trzymam!


Dla wszystkich zapracowanych ludków jak ja, (szczególnie teraz, egzaminy:/) nie mających na nic czasu , dedykuję piosenkę  Classic-Jeszcze dzień, najwyżej dwa. Pozdrowionka kochani!

sobota, 19 stycznia 2013

Szczypta mej poetyczności, czyli: "Sentencja o byciu miłym"

Hejka. Sorka że długo mnie nie było na blogu, gdyż nie miałam za wiele czasu. Aby nadrobić zaległości, dziś przedstawię Wam popis mojej twórczości poetyckiej;)

Często zastanawialiście się pewnie,
jak to jest być miłym dla innych?
Oferować swoją pomoc,
niczego nie oczekując w zamian.
Otóż, przyznam szczerze,
gdyż opłaca się to w dobrej wierze,
W złej natomiast nie polecam,
odwrotny da to skutek, mówię Wam.
Miłym być, to fajne uczucie.
Można zyskać sympatię innych,
aprobatę i uznanie,
radość i satysfakcję.
Bezinteresowność jest ceniona,
odczuwa się satysfakcję z pomocy innym.
Niekiedy jest tak,
że nie oczekując niczego w zamian,
dostajemy więcej
niż moglibyśmy się tego spodziewać.
Ktoś doceni nasze działania,
wynagrodzi trudy pracy.
Choć, może się to wydawać trudne
i w gruncie rzeczy niepotrzebne,
gdyż tyle na świecie się dzieje
w większości złego.
Tyle niesprawiedliwości i nienawiści.
Zatem apeluję: nie traćmy wiary,
zawsze może być lepiej,jeśli tylko chcemy.
Tak więc, od dziś, zmieńmy myślenie,
starajmy się być mili dla innych,
a to z pewnością zaprocentuje,
w Naszym i innych mniemaniu.
Kończąc moją sentencję,
powiem jeszcze słów kilka,
Z miliona niesprawiedliwych i złych,
jeden mądry i sprawiedliwy się znajdzie
bądźmy tym mądrym i dobro czyńmy,
gdyż takim być lepiej, niż samolubnym i złym.
Zasiejmy iskierkę dobra,
by dobro odebrać w nadmiarze.
Zyskajmy działaniem bratnie dusze,
i zmieńmy swój obrazek,
na lepsze.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie kochani;)



czwartek, 3 stycznia 2013

Witajcie w Nowym Roku 2013;) Cóż Nam przyniesie? Miejmy nadzieję że jednak chociaż coś odmieni w naszym życiu. Aby tak było, musimy wykazać się chęcią i motywacją. Kilka moich rozważań nad problemami

Hejka;) Po udanym sylwku mam nadzieję na dobry nowy rok. W horoskopach piszą że ten rok będzie przełomowym dla mnie, że kogoś poznam, jednak nie wierzę w takie bajeczki. Ogólnie rzecz biorąc jestem singielką. Z resztą byłam nią od zawsze. Zazwyczaj było tak że mężczyźni interesowali się tylko tym jak wyglądam, a nie co sobą reprezentuję, a to, moim zdaniem wielki błąd. Wiadomo piękna=dobra, lecz nie w każdym przypadku tak jest. Najczęściej chodziło im tylko o jedno. Startowali do mnie sami, niedojżali chłopcy. Jeszcze nie natrafiłam na odpowiednią osobę. Mam nadzieję że może kiedyś tam ktoś mnie zaakceptuje taką jaka jestem, i doceni mnie jako koleżankę/przyjaciółkę, a nie jako obiekt pożądania. Chciałabym też żeby faceci zwrócili też uwagę na moje przyjaciółki, które mają bardzo ciekawą osobowość, jednak poprzez to że zazwyczaj mężczyźni oceniają ludzi po wyglądzie, nie są w stanie dostrzec ich wewnętrznego, wspaniałego prawdziwego piękna charakteru. Jest to niesprawiedliwe, że w pierwszej kolejności zwracają uwagę na ładniejsze dziewczyny (czyli np na mnie, dopiero w drugiej kolejności na moje przyjaciółki). Jednak ja zawszę stoję po stronie przyjaciółek, gdyż razem jesteśmy jak 3 muszkieterki, wyznajemy zasadę jedna za wszystkich-wszystkie za jedną). Dlatego apeluję do Was abyście "nie oceniali książki po okładce", w metaforycznym tego słowa znaczeniu.
 Mam tez inny problem o którym już kiedyś pisałam - obowiązki Niestety, ale zamiast zmaleć, jeszcze ich przybyło. A czasu coraz mniej. Już teraz planuję sb czas aby ze wszystkim zdążyć i strasznie się spinam z zadaniami, jednak wciąż mam obawy, czy ze wszystkim zdążę. Jednak nie tracę wiary we własne siły. Jak w piosence Gossip - One direction, którą Wam dziś dedykuję;)